2013.09.20 Majsur (Mysore). W Majsurze zabalowaliśmy aż dwie noce, chociaż podczas tej drugiej to niewiele zaznaliśmy snu, bo o 4:3 była pobudka. Czekała nas podróż – 80 km w kierunku Ooty, do Parku Narodowego Bandipur (Bandipur National Park).

Majsur i Bandipur (Karnataka, Indie Południowe)

Park Narodowy Bandipur, Ooty, Karnataka

Teren parku stanowił niegdyś prywatny park z dziką przyrodą majsurskuego maharadży (tego, co mieszkał w przepięknym pałacu, w którym byliśmy i do którego wzdychałam wczoraj). Pewnie sobie tam drań jeździł, żeby zabijać po kilkadziesiąt tygrysów w ciągu jednego polowania…

Tygrysy w parku ponoć są, ale oczywiście nie udało nam się ich spotkać podczas naszego porannego „safari”. Natomiast udało nam się zobaczyć indyjskie bizony – gaury, całe stada nakrapianych jeleni (chitale) i trochę ptactwa, w tym ichnie pawie, co to skakały po drzewach, papugi i (chyba) Kingfishery. Słoni dzikich (ku mojemu rozczarowaniu) nie widzieliśmy. Nic dziwnego, bo nasze „safari” odbywaliśmy rozklekotanym autobusikiem, co nie jednego by przestraszył warkotem silnika… W każdym razie byliśmy jakoś blisko, wręcz deptaliśmy słoniom po piętach, bo widziałam ich świeże ślady (łap, ale też słoniowych kup – to po ich widoku oceniłam, że ślady są świeże…). No trudno, maybe next time. Ale widzieliśmy oczywiście (przy wjeździe na teren parku) słonie nie dzikie – które między innymi wożą turystów. Tja.

Przyznam szczerze, że trochę nam to zwiedzanie autobusikiem średnio się podobało, a impreza dość droga (1100 Rs/osobę nie-hinduską, chyba 200 za hindusa…). Nie załapaliśmy się na jedynego rządowego jeepa (uciekł nam sprzed nosa!), a nierządowe nie mogą wjeżdżać na teren parku, tylko krążą po obrzeżach (ogólnie informacje LP '2013 nt. Bandipur lekko się mijają z rzeczywistością). Poza tym lało cały ranek. I chociaż my już wjechaliśmy do buszu w słońcu, to było tam pustawo. Oczywiście nie spodziewaliśmy się, że tygrysy i słonie będą się nam mnożyć przed oczami, ale było by fajnie zobaczyć choćby znikającą w krzakach trąbę… No ale ten warkot silnika…

Anyway, spróbowaliśmy. Pomimo monsunu. A co zobaczyliśmy, to nasze. Nie wspominając o pięknych górskich widokach po drodze!

Więcej o Bandipur National Park (link)

Majsur / Mysore, Karnataka, Indie Południowe

Park Narodowy Bandipur (Bandipur National Park), Ooty, Karnataka, Indie Południowe

Pierwsze widoki na Park Narodowy Bandipur

Park Narodowy Bandipur (Bandipur National Park), Ooty, Karnataka, Indie Południowe

Nasz wehikuł podczas „safari”

Park Narodowy Bandipur (Bandipur National Park), Ooty, Karnataka, Indie Południowe

Dzika zwierzyna (liczyliśmy na słonie, ale niech będą i sarenki), Park Narodowy Bandipur

Park Narodowy Bandipur (Bandipur National Park), Ooty, Karnataka, Indie Południowe

Park Narodowy Bandipur (Bandipur National Park), Ooty, Karnataka, Indie Południowe

A to już zdjęcie z drogi powrotnej. Tam gdzie jest jasno, tam pada deszcz…

Mysore, monsoon rain

Majsur, monsun

Olejek z azjatyckiego jaśminu, czyli szoping w Majsurze

Wróciliśmy do Majsuru koło południa i jeszcze zdążyliśmy zrobić mały tur po dziwnych zakamarkach miasta z riksiarzem jako przewodnikiem. Policzył nam za tę przyjemność tylko 50 Rs. Na pewno dostał też prowizję od szopingu, bo oczywiście nie obyło się bez szopingu. Do mojej kolekcji suwenirów trafiły buteleczki olejku z białego jaśminu. Jest to specyfik, który pokochałam, odkąd znajomy specjalista od kwiatów wszelakich, Piotr, oświecił mnie, że jaśmin z Azji nie ma nic wspólnego z polskim jaśminem, na który jestem uczulona!

Olejki zapachowe w sklepiku w Majsurze, Karnataka, Indie Południowe

Olejki zapachowe w sklepiku w Majsurze, Karnataka, Indie Południowe

Co jeszcze widzieliśmy? Między innymi wspomniane już wczoraj: lokalny targ, wytwórnię bidi (papierosów zawijanych w liście, kadzideł i oczywiście – owych olejków). Aż głowa boli od zapachów. Ale na pewno na to też mają specyfik – olejek na ból głowy spowodowany wąchaniem zbyt wielu olejków. Najbardziej i tak podobał nam się zapach innego specyfiku – także lokalnego wyrobu, a mianowicie rumu „Czarny Mnich” („Black Monk”).

A tak wyglądały nasze posiłki w Majsurze. Jedliśmy z liścia…

Kuchnia indyjska (Indie Południowe): Chicken 65

Kuchnia indyjska (Indie Południowe): Chicken 65

c.d.n.