Wyprawa Zaćmieniowa „Syberia 2008” – Dzień 4.
29 lipca 2008 (wtorek)

Omsk, obwód omski

Rano dojeżdżamy do miasta Omsk (2600-2700 km od Moskwy i +3h przesunięcia czasowego) leżącego nad rzeką Irtysz, przez którą przejeżdżamy niezwykłym białym mostem. Pamiętam, jak uczyłam się na geografię nazw rosyjskich rzek: Wołga, Ob, Irtysz… Wtedy to były dla mnie tylko suche nazwy (na dodatek dziwne i trudne do zapamiętania), teraz jak najbardziej rzeki jawią mi się mokre. ;) W Omsku – jak przy każdej ważniejszej stacji – pręży się monumentalny dworzec. W przewodniku przeczytałam, że za tymi wspaniałymi fasadami dworców, które pysznią się od strony torów kolorami, oknami, wymyślnymi zdobieniami, często niewiele się kryje – z drugiej strony jest bieda i trochę cegieł. Ale dotyczy to raczej mijanych miejscowości – wiadomo car chciał pokazać, jaka to Rosja jest bogata. Tymczasem dworzec w Omsku naprawdę jest monumentalny. A z czym możecie kojarzyć Omsk? Na przykład z tym, że to tutaj zesłano Fiodora Dostojewskiego.

Dworzec w Omsku, Syberia, Rosja (Transsibem nad Bajkał)

Dworzec w Omsku – pałacowy styl w odcieniach mięty i bieli

Dworzec w Omsku, Syberia, Rosja (Transsibem nad Bajkał)

Dworzec w Omsku – tutaj nawet kioski muszą wpisywać się w koncepcję architektoniczną całości

Dworzec w Omsku, Syberia, Rosja (Transsibem nad Bajkał)

Można przez chwilę rozprostować kości lub pobiec kładką na dworzec do toalety

Dworzec w Omsku, Syberia, Rosja (Transsibem nad Bajkał)

Widok na zachód (chyba)

Dworzec w Omsku, Syberia, Rosja (Transsibem nad Bajkał)

A tak wygląda koniec torów

Barabińsk, obwód nowosybirski

350 kilometrów dalej dojeżdżamy do Barabińska. To już obwód nowosybirski. Do końca naszej dzisiejszej (a właściwie trzydniowej) trasy zostało zaledwie 300 kilometrów. To już prawie nic – trzeba będzie zacząć się powoli pakować i przygotowywać do wysiadki.
Barabińsk dla odmiany nie wita nas wykwintnym dworcem, a betonowym klockiem, który równie dobrze mógłby znajdować się gdzieś w Polsce – tylko ten napis w cyrylicy… Targowisko na tutejszym peronie też jakby mniejsze i mniej dynamiczne. Ale nie dajcie się zwieść – jedna babcia człapiąc przez tory, przyniosła prawdziwe domowe delicje – wareniki (pierogi) i ziemniaczki, a do tego świeży szczypiorek. Natomiast pani z farbowaną na rudo trwałą ondulacją przyniosła najprawdziwszą, wędzoną na zimno rybę. Skoro już się pojawiają ryby, to jesteśmy naprawdę głęboko na Syberii. Teraz już tylko należy wyczekiwać orzeszków z sosny syberyjskiej.

Barabińsk (Барабинск) nie może pochwalić się pięknym dworcem, Syberia, Rosja

Барабинск – Barabińsk nie może pochwalić się pięknym dworcem

Babcia niesie przysmaki na handel - przez tory na skuśkę (Barabińsk, Rosja)

Babcia niesie przysmaki na handel – na skróty, przez tory

Ma całą torbę pyszności (Barabińsk, Rosja)

Ma całą torbę pyszności – zwłaszcza tym szczypiorkiem narobiła nam smaku

09_img_0361_a

A może tak wędzona krasnaja ribka?

09b_img_0362_a

A tu lokomotywa, co wygląda jak z klocków LEGO :)

Jedziemy dalej. Kondi czyta. Ja rozmawiam z rudym chłopcem, którego przyprowadził do nas z sąsiedniego wagonu jego starszy brat, by mały poćwiczył angielski. Chłopiec ma wyraźnie buriackie rysy. Jeśli jeszcze do tej pory nie wierzyliśmy, że jesteśmy kilkaset, albo i tysiące kilometrów głęboko w Azji, to rysy tego chłopca i jego rodziny to potwierdzają.

Wyglądamy przez okno. Czasami widok na kilka minut przesłaniają nam migające wagony niewyobrażalnie długich pociągów towarowych, aż wreszcie dostrzegam brzozy, na które tak czekałam. I pojawia się ich coraz więcej – całe kępy, potem zagajniki. Coraz więcej brzóz oraz drewnianych chat o niebieskich i zielonych ścianach i pięknych, rzeźbionych białych obramowaniach okien, charakterystycznych dla tego regionu. Widoki te cieszą mnie niesamowicie.

09e_img_0385_a

Fajne wylosował miejsce, co? Tak naprawdę, to moje, bo jeszcze wtedy bałam się spać na górze, że jak pociąg zahamuje, to zlecę na łeb, na szyję

09c_img_0383_a

Tego chłopca uczyliśmy angielskiego

18_img_6567_k

Za oknem śmigają wagony niewyobrażalnie długich pociągów…

10a_img_0389_a

Syberyjskie brzozowe zagajniki, na które tak czekałam

10b_img_0395_a

Urocze syberyjskie drewniane domki

10d_img_0408_a

Białe obramowania okien są bardzo charakterystyczne dla tych okolic

10c_img_0396_a

Brzozowe lasy podchodzą aż pod same tory

Nowosybirsk, obwód nowosybirski

O 16:49 dojeżdżamy do celu pierwszego „transsibowego” etapu podróży – do Nowosybirska nad rzeką Ob. Jest to trzecie pod względem ludności miasto Rosji, pierwsze – Syberii. Miasto jest stolicą obwodu nowosybirskiego; uważa się je za nieoficjalną stolicę Syberii.

Przez Ob przejechaliśmy stalowym mostem. Jechaliśmy nim długo, bo rzeka jest bardzo szeroka. Potem mijaliśmy liczne porty i stocznie. Było niemiłosiernie gorąco; słońce po prostu parzyło przez szyby i okna, tymczasem Kondi tak się wychylał przez łazienkowe okno, by zrobić zdjęcie, że zgubił okulary – poszybowały w dół, prosto w odmęty Obu.

11_img_6589_k

Zbliżamy się do rzeki Ob – za nią majaczą już zabudowania Nowosybirska

25_img_6597_k

Przejeżdżamy przez most na rzece Ob

12_img_6602_k

Ob jest ogromy, jedziemy przez niego naprawdę długo

16_img_6606_k

Słońce oślepia, na zewnątrz pociągu jest bardzo gorąco – trzydzieści parę stopni

Jeśli dworce w poprzednich miastach uznałam za monumentalne, to dworzec w Nowosybirsku okazał się mega-monumentalny. I znowu pomalowany na dziwny seledynowy kolor (jeszcze dziwniejszy kolor, niż w przypadku dworca w Omsku; kto wybierał te odcienie?! pewnie panny dworu carewicza Mikołaja), ale w swojej kiczowatości (zważcie uwagę na greckie kolumny!) jest naprawdę imponujący. Wrażenie potęguje liczba torowisk przed dworcem – nieskończona. Coś fantastycznego! :)

19_img_0442_a

Новосибирск – Nowosybirsk, po raz pierwszy, widziany z okna pociągu

Новосибирск - Nowosybirsk

A tutaj jakieś dziwne dodatkowe zabudowania dworcowe

Na dworcu w Nowosybirsku (Новосибирск - Nowosybirsk)

Wreszcie nas wypuścili na zewnątrz

00_img_6555_k

Torowiska przy rosyjskich dworcach są niesamowite – to tutaj akurat w mijanym wczoraj Krasnoufimsku

14_img_6611_k

Pociągów wszelakich mają tutaj naprawdę sporo

Nowosybirsk, czyli wysiadka. W sumie trudno nam w to uwierzyć, bo już się wydawało, że zostaniemy w pociągu na zawsze. Tymczasem na sąsiedni peron już podstawiają nasz kolejny pociąg – do Bijska. W Nowosybirsku przerywamy na kilka dni podróż głównym szlakiem transsyberyjskim i odbijamy na południe. Wybieramy się w góry Ałtaj, w miejsce bardzo blisko położone poczwórnej granicy rosyjsko-mongolsko-chińsko-kazachstańskiej. Pociągiem mamy dojechać do Bijska, a stamtąd już będziemy jechać marsztutkami.

Przystanek w Nowosybirsku nie trwa długo. Nie mamy wystarczająco wiele czasu, by zwiedzić miasto, ale jeszcze tu wrócimy w powrotnej drodze (nawet dwa razy). Ponieważ jest to ogromne miasto, zona (zamkniętej tualety) też jest dosyć długa – po pół godziny przed i za stacją plus oczywiście cały postój. Wszelkie potrzeby trzeba załatwiać na dworcu. Kondi wyrusza na eksplorację dworca i by przy okazji zrobić trochę zdjęć; ja zostaję z bagażami. W międzyczasie nasz pociąg (ze mną w środku) przestawiają na inny tor, ale w pierwszej chwili wydaje mi się (i nie tylko mi), że odjeżdżamy wcześniej, niż to było przewidziane w rozkładzie, co jest teoretycznie niemożliwe, bo pociągi startują punktualnie – nawet jeśli przyjadą spóźnione, to skraca się im postój, a nie przesuwa kolejny start. Denerwuję się jednak, bo odjeżdżamy kawał drogi od dworca, zanim przestawiona zostaje zwrotnica. W panice próbuję dzwonić z mojej Noki (takiej przedpotopowej, jeszcze nawet bez Symbiana) do Kondiego. Na szczęście wracamy na środek dworca, Kondi z łatwością odnajduje nasz pociąg na innym (niż ostatnio, kiedy wysiadał) peronie. Ja oddycham z ulgą. Zajadam nerwy suszonymi kalmarami, które przyniósł. :)

Na dworcu w Nowosybirsku (Новосибирск - Nowosybirsk)

Na dworcu w Nowosybirsku

Ruszamy.
Jest ciepło, pięknie, słońce chyli się ku zachodowi – zupełnie inna pogoda i atmosfera niż dzień wcześniej o tej porze, kiedy ruszaliśmy z Jekaterynburga. W świetny nastrój dodatkowo wpędza nas przepiękny zachód słońca nad jedną z przecinanych rzek.

[Edit. wtedy nie bylismy pewni, co to za rzeka; teraz, patrząc na mapę zgaduję, że to był Czumysz] Jedziemy do Bijska, w góry Ałtaj.

21_img_0450_a

Opuszczamy Nowosybirsk, żegnani sierpem i młotem na tle czerwonej pięcioramiennej gwiazdy…

23_img_0459_a

A zachód słońca obserwujemy nad kolejną mijaną syberyjską rzeką Czumysz (chyba)

c.d.n. …

I na koniec mały smaczek, jakby ktoś się zastanawiał, czy babcia w Barabińsku dobrze robiła, skracając sobie drogę przez tory Transsibu, czy nie dobrze. Co ja bym dała za taką tabliczkę w ramach suweniru z podróży… ;)

24_img_0456_a

Stój, nie leź przez tory i trzymaj dzieciaka za rękę, kiedy chcesz zeskoczyć z peronu, bo się skończył, a Twój wagon daleko…

[jetpack_subscription_form show_subscribers_total=0 title=0 subscribe_text=”Nie chcesz przegapić kolejnego konkursu? Subskrybuj nasz blog Byłem tu. Tony Halik. przez e-mail.” subscribe_button=”Zapisz się!”]