Site icon Byłem tu. Tony Halik.

Kerala: abc of happiness – zdjęcia z Fort Kochin (Indie Południowe)

Fort Kochin (Kerala, Indie Południowe). Jesteśmy już w Forcie Kochin! Jest gorąco i mega pozytywnie! Zostawiamy kilka zdjęć, by chociaż odrobinę pokazać Wam atmosferę panującą na tej specyficznej wysepce.

Fort Kochin (Kerala, Indie Południowe)

2013.09.21 Fort Kochin

Ha ha! Jak pisałam na Facebooku, przyjazd do Kochin był nieco mniej komfortowy, bo odbyliśmy go zwyczajnym „siedzeniowym” państwowym autobusem z napierdzielającym nawiewem (oczywiście mieliśmy bilety na miejsca centralnie pod nim), nocą wśród szalejącego monsunu, lekko podtruci nie do końca dojrzałymi bananami (nie wysyłajcie nigdy Marcina po banany!), chociaż rozgrzani lokalnym rumem – „Czarnym mnichem”.

Oczywiście dystans na trasie Majsur – Ernakulam (Kochin to wyspa przy Ernakulam) pokonaliśmy w jedną noc, bo przecież tu wszędzie się dojeżdża przez noc… I co dziwne, dotarliśmy na czas, pomimo tego, że wyjechaliśmy z Majsuru z ponad 2,5 godzinnym opóźnieniem, bo na wylotówkach były blokady policyjne, które nie wypuszczały autobusów z miasta. Czy szukali kogoś konkretnego, no idea! W każdym razie przez 2,5 h jeździliśmy autobusem po mieście w kółko. Nie pytajcie mnie, czemu autobus nie mógł zatrzymać się na parkingu (np. koło pałacu całego w iluminacjach) i poczekać. Może miał przydział benzyny do wypalenia, a może próbował się którędyś przecisnąć przez blokadę. Nie mam pojęcia! A pasażerowie i tak oglądali film pt. Race 3 (chyba). Ja nawet nie wiem, czy film był w hindi, czy telugu, czy innym hinduskim narzeczu, więc mi było wszystko jedno.

Summa summarum, z uwagi na opóźnienie, mieliśmy na trasie tylko dwa „postoje na popas” (i siku) i dojechaliśmy na czas (piąta rano +/- 10 min.). Co znaczy, że normalnie postoje za potrzebami życiowymi trwają na tej trasie łącznie ok 3 godzin… Masakra!

O tej piątej na stacji ciemno jak w przysłowiowej d… u Murzyna, ale doczłapaliśmy z trudem (ja dodatkowo z załamką i wściekiem, bo mi hindusy wodę na plecak foto wylali, fleje jedne! I mój paszport pofalował się jeszcze bardziej, niż ostatnio w gorących źródłach w Beppu!!!) do przeprawy promowej i tuż po świcie popłynęliśmy do Fortu Kochin. I cały nasz trud został wynagrodzony, bo a) znaleźliśmy bardzo dobre pokoje w domu bardzo sympatycznej hinduskiej rodziny (pani gospodyni robiła pyszne śniadania po keralsku), b) samo miasteczko jest przeurocze, pozytywne i radosne, c) wreszcie zobaczyliśmy osławione chińskie sieci (jedno z moich top 5 must see w południowych Indiach – oprócz jaskiń w Maharasztrze, Backwaters, majsurskuego pałacu maharadży i plaż z palmami kokosowymi na Goa/Palolem)! Klimat w mieście leniwy, senny, wakacyjny. Chyba tak sobie ludzie wyobrażają Dżamajkę. Check it out!

O świcie: widok z Kochin na Ernakulam

Keralskie śniadanie w naszym uroczym gesthousie ChristVilla

Za chwilę naszym oczom ukaże się Bazylika Świętego Krzyża (Santa Cruz Basilica) w Fort Kochin

Bazylika Santa Cruz (nie tylko na Goa są portugalskie kościoły)

Coś pięknego: różowy Ambasador (do tej pory widzieliśmy wyłącznie białe!). Następnego dnia wywiesili na nim kartkę „For sale”…

Indyjski sport narodowy: krykiet

Go slow! I hasło to dotyczy nie tylko ruchu, ale ogólnie stylu życia! Tymczasem my – w zachodnim świecie – dopiero odkrywamy slow life

Nie mam pojęcia, co  oni sprzedają – pierwsze skojarzenie, wiadomo… ale to są jakieś takie suszone roślinki, które jak się namoczy, to wyglądają jak nasze tuje (i to się trzyma w wazonie)

Pierwszy rzut oka na słynne „chińskie” sieci rybackie w Fort Kochin

Tak wygląda łowienie ryb za pomocą „chińskich” sieci rybackich

Kamienie są przeciwwagą dla ryb

Sławne chińskie sieci rybackie, co działają na zasadzie „gigantycznego podbieraka”

To, co wyląduje w sieci dzieli się na odpowiednie „rybie frakcje” – czyli segregacja pod względem rozmiaru

A to już nasz obiad!

No a potem rybkę się kupuje, zanosi do knajpy, gdzie ją smażą i… ją pałaszuje!

Po posiłku by się przydało coś mocniejszego na trawienie…

Albo chociaż mocna gorzka czarna herbata z Munnar (w herbaciarni „Teapot”)

Tak, tak, jesteśmy cały czas w Indiach…

„Chińskie” rybackie sieci o zachodzie słońca…

I jeszcze kilka tutejszych pozytywnych obrazków – żeby u nas były takie ładne murale!

Suweniry z Kerali

Mural w Fort Kochin (Kochi), Kerala

Mural w Fort Kochin (Kochi), Kerala

Mandala usypana z piasku

Mural w Fort Kochin (Kochi), Kerala

Mural w Fort Kochin (Kochi), Kerala

Mural w Fort Kochin (Kochi), Kerala

Atrakcje Fort Kochin: teatr Kathakali, medytacja, Kalarippayat

„The ABC of happiness” według Keralczyków

Urząd Pocztowy w Fort Kochin (Kochi), Kerala

Z wizytą w UP w Fort Kochin

Pocztowe utensylia… Ciekawe, czy klej jest toksyczny?!

Czas wysłać słowo pisane do Polski… (uwaga: klej do znaczków może być toksyczny!)

Niektóre domy wyglądają tutaj tak…

I szkoła Santa Cruz Higher Secondary School („wyższa szkoła średnia”, cokolwiek by to nie było)

Santa Cruz Higher Secondary School w Fort Kochin

I na koniec jeszcze raz „chińskie” rybackie sieci…

c.d.n.

Koniecznie przeczytaj pozostałe teksty o Kerali – zwłaszcza o teatrze Kathakali oraz naszej wycieczce do backwaters.

Exit mobile version