Site icon Byłem tu. Tony Halik.

EXPEDITION INDIA 2009

Postanowiłam napisać kilka słów o tym, na jakim etapie aktualnie stoją nasze przygotowania do wyjazdu do Indii (czy – jak lubię mówić żartem – „do naszej ekspedycji”). Opisałam bilety, noclegi, wizy, szczepienia, czyli wszystko, co w moim przekonaniu należy wziąć pod uwagę, kiedy się planuje podróż przez subkontynent Indyjski.

INDIA EXPEDITION 2009
Przygotowania do wyjazdu do Indii

Bilety lotnicze do Indii

Bilety na samolot kupiliśmy już w lutym (w połowie lutego, właściwie w drugiej połowie lutego, a dokładnie siedemnastego lutego…). Termin wyjazdu i powrotu do/z Indii początkowo był inny. Nasza wyprawa (wylot i powrót) została przesunięta o dwa dni, ponieważ (podobno) linie lotnicze zmieniły rozkład lotów. Niby nic, ale… Biuro pośredniczące w sprzedaży chyba wiedziało, że taka sytuacja może się zdarzyć. Powinni nas o tym uprzedzić,  zamiast beztrosko sprzedawać  bilety na randomowe terminy, licząc na to, że postawieni przed faktem dokonanym przystaniemy na nowe daty. Zaproponowali nam dwie opcje – przesunięcie obu lotów lub zwrot gotówki. Zwrot nas nie satysfakcjonował, zwłaszcza, że od zakupu biletów upłynęło trochę czasu i opcji biletowych zrobiło się znacznie mniej. W międzyczasie dolar skoczył w górę i bilety u wielu przewoźników dodatkowo podrożały. Zdecydowaliśmy się przesunąć wyjazd, ale wiązało się to z koniecznością poświęcenia na ten wyjazd dwóch dodatkowych dni urlopu, gdyż jeden ze skrajnych weekendów przepadł.

Ale to nie koniec perypetii biletowych… Jakiś miesiąc temu znowu odebrałam telefon od firmy pośredniczącej (pozdrawiamy eSky.pl!) – ponownie przesunięto nam lot. Na szczęście tym razem zmieniono tylko godzinę wylotu, co okazało się dla nas nawet korzystne, ponieważ czas oczekiwania na przesiadkę w Kijowie się skrócił.

Kondi ma bardzo mieszane uczucia, jeśli chodzi o ten lot. Będziemy lecieć AeroSvitem, czyli liniami ukraińskimi, a podobno ukraińskie są jeszcze mniej bezpieczne i bardziej zawodne, niż rosyjski Aeroflot. Oczywiście najważniejszym kryterium wyboru przewoźnika była cena. Lot AeroSvitem był prawie połowę tańszy niż pozostałe. Trochę mamy stracha, że utkniemy w tym Kijowie, a nasz lot do New Delhi zostanie opóźniony/odwołany, ale co robić?! Shanti, shanti…

Important dates, czyli ważne daty

Aktualnie important dates są następujące:

Na szczęście opracowywany przeze mnie (bardzo przybliżony) plan  podróży nie ucierpiał zbytnio przez  zmiany terminów lotów, ponieważ przewidziałam w nim kilka dni, na tzw. poślizgi. Pomimo zmian – po małych poprawkach – jest nadal aktualny. Po konsultacjach z wrocławską częścią teamu pewnie się jeszcze zmieni, ale tymczasem niech będzie, jak jest.

Ekipa

Na dzień dzisiejszy jest nas pięcioro. Ja i Kondi oraz trójka z Wrocka. Poznaliśmy się przez internet. Przeczytałam posta Magdy, która na którymś z forów napisała, że wybiera się do Indii obserwować zaćmienie słońca i szuka ekipy. Postanowiłam do niej napisać i tak się zaczęło. Oprócz Magdy w skład naszej ekspedycji wchodzi Iza – kompendium wiedzy na temat starożytnego Egiptu, którą miałam przyjemność już poznać oraz jeszcze jedna znajoma dziewczyn.

Noclegi w Indiach

Zastanawiamy się, jak rozwiązać sprawę noclegów. Jest oczywiście opcja wykupienia „wycieczki” z indywidualnym, opracowanym specjalnie i wyłącznie dla naszej małej pięcioosobowej grupy programem, który zapewnia wszystkie noclegi i przejazdy, etc., ale… Abstrahując od astronomicznej ceny, mało przekonuje nas taka forma podróżowania/zwiedzania. Zmęczeni zeszłoroczną, liczącą wielu uczestników ekspedycją na Syberię średnio mamy ochotę na „wyjazd organizowany”. Boję się, że to mogłoby trochę nas ograniczać i narzucać zbyt sztywne ramy na naszą podróż. Dlatego stawiamy na wyjazd samodzielny.

Szczepienia przed wyjazdem do Indii

Kondi ma je już za sobą. Wśród zalecanych, są szczepienia na: żółtaczkę, dur brzuszny, błonicę, tężec, polio… Brzmi groźnie. Ponadto „w zależności od charakteru pobytu” (jeszcze nie wiem, jaki charakter ma nasz pobyt? dobry, zły?) zaleca się też: szczepionkę przeciwko meningokokom (?), szczepienie na japońskie zapalenie mózgu (^-^) i wściekliznę (domyślam się, że to na wypadek ugryzienia przez tygrysa bengalskiego*). Jest też szczepienie na żółtą gorączkę, ale nie jest ono konieczne, zwłaszcza, że wybieramy się do Indii w czasie pory monsunowej. Trochę tego jest, ale zdaje się, że nie mam wyboru. Jak skończą, to będę pokłuta, jak laleczka voo-doo (tyle, że te kłucia będą miały przeciwny skutek, znaczy „dobry”). Żółtaczkę mam na szczęście odbębnioną i wystarczy jeden zastrzyk „odświeżający”. Iza dzwoniła, że w ich stronach brakuje szczepionek na dur, ale mam nadzieję, że załatwią wszystko bez problemów.

*) Edit. 2017. Żartowałam sobie ze szczepionki przeciwko wściekliźnie i nas pokarało. A właściwie Kondiego, bo to jego w nocy, na kilka godzin przed wylotem z New Delhi do Kijowa, ugryzł pies na ulicy i to on potem w Polsce przechodził całą procedurę prewencyjnego leczenia  przez kilka miesięcy. Już sobie teraz nie robię jaj ze szczepień.

Wiza do Indii

Mamy zamiar załatwić wszystkie potrzebne dokumenty, zdjęcia, etc., jeszcze w tym tygodniu. Za tydzień przyjeżdżają też dziewczyny z Wrocławia, by dopełnić formalności, zatem ten punkt harmonogramu zamkniemy już wkrótce.

Sprzęt

Zabieramy dwa aparaty i kilka obiektywów. Kondi właśnie zaszalał (przez duże „SZ”) i kupił jedynkę Canona, ja zabieram swojego 40D. Bierzemy też malutkiego laptopa, na którego chcemy zgrywać zdjęcia i na bieżąco kontrolować, co i jak. Cały czas się zastanawiamy, nad kupnem lustrzanego obiektywu 1000 mm, w celu sfotografowania samego zaćmienia, ale chyba zrezygnujemy, z uwagi na jego dużą masę, zwłaszcza, że ograniczają nas przepisy celne odnośnie bagażu podręcznego (którego już teraz mamy dużo). Poza tym na miejscu będziemy się dużo przemieszczać i każdy dodatkowy kilogram na plecach to dodatkowe utrudnienie.  A co najważniejsze – przewidywane zachmurzenie w czasie zaćmienia oraz fakt, że zaćmienie będzie niedługo po wschodzie słońca, a samo słońce bardzo nisko nad horyzontem daje małe prawdopodobieństwo zrobienia dobrego zdjęcia. Za to prawdopodobnie kupimy drugi teleobiektyw z konwerterem.

To chyba byłoby na razie na tyle.
Do zobaczenia.


Przeczytaj wszystkie posty o wyprawie do Indii z 2009 roku.

P.S. Zdjęcie w nagłówku zrobiliśmy w Fort Kochin/Cochin, podczas kolejnej podróży do Indii w 2013. :)

Mural w Kochi (Fort Cochin), Indie Południowe (wrzesień 2013)

Exit mobile version