Site icon Byłem tu. Tony Halik.

Japońskie przysłowia #2: Deru kugi wa utareru

Dzisiaj przywołuję przysłowie, które dosyć dobrze charakteryzuje to, jak przez lata funkcjonowało japońskie społeczeństwo. A w zasadzie nie tylko japońskie… Chociaż się z nim nie zgadzam, to, paradoksalnie, jest to jedno z moich ulubionych przysłów, ponieważ odnosi się trochę do tego, w jaki sposób sami żyjemy i – co najważniejsze – nie dajemy się!

出る釘は打たれる。
Deru kugi wa utareru.

Tłumaczenie: gwóźdź, który wystaje należy wbić (młotkiem).
Co oznacza: jeśli ktoś odstaje od reszty, to naraża się na krytykę, a wręcz potępienie (żeby nie powiedzieć, że jest zaliczany do „japońskiego gorszego sortu”) i pozostali będą próbować go „unormalnić.

Cóż. Dla nikogo nie powinno być niespodzianką, że ani japońskie, ani polskie społeczeństwo nie jest zbytnio tolerancyjne dla inności. Polakom i Japończykom nieszczególnie podobają się odszczepieńcy, indywidua, czy po prostu ludzie którzy postanowili żyć w alternatywny, nietuzinkowy sposób, mają inne przekonania (czy – u nas – wyznają inną religię), niż powszechnie akceptowane. Jeśli chodzi o Japonię, dotyczy to zazwyczaj życia w tradycyjnym modelu i norm obyczajowych. Jeśli chodzi o Polskę – to bardziej o stan umysłu –  wystarczy sobie przypomnieć incydenty z „Tęczą” – artystyczną instalacją na warszawskim Placu Zbawiciela, czy ostatnie jazdy z dyskredytowaniem wegetarian, rowerzystów i ludzi popierających ekologiczne technologie.

Wszyscy Japończycy grzecznie czekają na zielone światło – słynne skrzyżowanie w dzielnicy Shibuya, Tokio

Dlaczego lubię to przysłowie i uważam, że w pewien sposób dotyczy nas? Bo oboje z Kondim definitywnie jesteśmy owymi „gwoździami”, które jednak nie dały się wbić (a przynajmniej nie całkowicie). Żyjemy w nietuzinkowy sposób, od zawsze mamy wyrobione opinie, które rzadko kiedy pokrywają się z obiegowymi, a wręcz są kontrowersyjne, itd., ale nie daliśmy sobie wybić naszych pomysłów z głowy, nie daliśmy się „wbić”, wyrównać, naprowadzić na konformizm – wręcz przeciwnie, całkiem dobrze funkcjonujemy (a przynajmniej funkcjonowaliśmy do tej pory). Czy mielibyśmy szansę żyć równie swobodnie w Japonii? Być freakami, ale akceptowanymi z uwagi choćby na nasz profesjonalizm w pracy (czy w ogóle udałoby nam się osiągnąć ten profesjonalizm?), będąc Japończykami urodzonymi i wychowywanymi w Japonii? Uważam, że byłaby taka szansa (wystarczy poczytać książki Murakamiego – wszyscy bohaterowie jego utworów nie byli specjalnie zainteresowani ideą życia „na wbitego gwoździa”), ale oczywiście poprzez niezwykle silny kult tradycji, patriarchalizm, kult pracy, powszechne potępianie indywidualizmu, jako przejawu krnąbrności, oraz promowanie modelu społecznego, w którym każdy obywatel jest maleńką, niewiele znaczącą komórką i dopiero w kupie (sorry, w kolektywie ;)) obywatele tworzą coś wartościowego, wszystko to spowodowałoby, że byłoby to trudniejsze. Na szczęście, im więcej czytam o Japonii i przemianach społecznych, które tam zachodzą, dochodzę do wniosku, że jednak coraz więcej Japończyków też nie godzi się na to, by ich „wbić” owym dzierżonym przez ogół młotem.
Może kiedyś (świat za sto lat!) to przysłowie ewoluuje do wersji „wystającego gwoździa wcale nie trzeba wbijać”… ;)

~ Asia

🇯🇵

[jetpack_subscription_form show_subscribers_total=0 title=0 :)” subscribe_text=”Nie chcesz przegapić naszego kolejnego wpisu? Subskrybuj blog Byłem tu. Tony Halik. przez e-mail…” subscribe_button=”Subskrybuj!”]
Exit mobile version