Site icon Byłem tu. Tony Halik.

Największe sekrety Japończyków: Dlaczego Japończycy noszą maski?

Czy wiecie, jakie są największe sekrety Japończyków w mniemaniu Polaków? Co nas najbardziej intryguje w Japończykach i co byśmy najbardziej chcieli o nich wiedzieć? Ja już wiem! Otóż zastanawiamy się, dlaczego Japończycy noszą maski!

Do sprawdzenia, co najbardziej intryguje Polaków* w Japończykach zainspirowała mnie Kasia z Carrer5Bis, która jakiś czas temu sprawdziła to samo w kontekście Hiszpanów. Jej wzorem postanowiłam zadać to pytanie wujkowi Google. To właśnie on mi zdradził, jakie, w mniemaniu naszych rodaków, są największe sekrety Japończyków. Oto, czego się chcemy dowiedzieć o mieszkańcach Kraju Kwitnącej Wiśni?

3 największe sekrety Japończyków według Google

  1. Dlaczego Japończycy noszą maski?
  2. Dlaczego Japończycy mają skośne oczy?
  3. Dlaczego Japończycy żyją najdłużej?

Postanowiłam dzisiaj odpowiedzieć na pierwsze z nich, ponieważ kwestia powszechnego noszenia przez Japończyków masek higienicznych (podobnych do chirurgicznych) i to w zupełnie niepasujących do tego okolicznościach intrygowała również nas. Ale nie przedstawię Wam naszych domysłów, a opinie samych zainteresowanych. Będąc w Japonii przez miesiąc każdemu Japończykowi, z którym się zaznajomiliśmy, zadawaliśmy pytanie, czy sam nosi taką maseczkę, a jeśli tak to dlaczego. I jakie, jego zdaniem, są powody noszenia masek przez jego rodaków. Odpowiedzi padały różne i niektóre były naprawdę dziwaczne. Przytaczam je poniżej i – uwaga – nie biorę odpowiedzialności za te teorie, bo nie są nasze, ale opatruję je własnym komentarzem i spostrzeżeniami.

Dlaczego Japończycy noszą maski?

Oto powody wskazane przez „ankietowanych” przez nas Japończyków mieszkających w Japonii:

Japończycy nie chcą w jakikolwiek sposób sprawiać kłopotu innym, dlatego – jeśli czują się chorzy – zakładają maski, by nie zarazić innych drogą kropelkową

Mój komentarz:
Ma to sens, ponieważ Japończycy, zwłaszcza w dużych miastach, żyją stłoczeni na bardzo małej przestrzeni, a w środkach codziennego transportu – w metrze, kolejkach – jest naprawdę tłoczno. Biorąc pod uwagę, jaką wagę Japończycy przykładają do bycia grzecznym, poprawnym, i przede wszystkim, niewadzącym innym, wytłumaczenie to mnie satysfakcjonuje w zupełności. W Polsce, gdy jestem przeziębiona, też zasłaniam usta chusteczką, szalikiem lub chociaż dłonią, by nie chuchać/kichać na innych. Maski powodują dodatkowo, że ma się wolne ręce – całkiem sensowne i wygodne rozwiązanie.

Japończycy w maskach przygotowują pierożki:

No właśnie to wytłumaczenie by mnie zupełnie usatysfakcjonowało, gdyby Japończycy na nim poprzestali. Tymczasem nie jest to jedyne, a nawet nie najczęstsze uzasadnienie, jakie padało na moje pytanie…

Japończycy noszą maski dla ochrony samych siebie, bo boją się, że się zarażą chorobą od innych

Mój komentarz:
Teoretycznie ma to sens, bo kto by chciał się zarazić od innych? Do tej pory przeklinam dzień, w którym w autobusie zaraziłam się anginą od prychającej pani. Tylko, takie podejście sugeruje, że Japończyk zakłada, że drugi Japończyk może zachować się nieodpowiednio i sprawić mu kłopot. A żaden Japończyk nie zarzuci drugiemu Japończykowi czegoś takiego! Przecież każdy Japończyk przykłada ogromną wagę do bycia grzecznym, poprawnym, i przede wszystkim niewadzącym innym. Zatem mamy pewną sprzeczność. Chyba (!!!) chyba, że chodzi o ochronę przed kaszlącymi i smarkającymi (wyziębionymi w klimie samolotu) gajdzinami. W to jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć, bo Japończycy uważają, że publiczne smarkanie w chusteczki jest niehigieniczne i obrzydliwe. Oczywiście nasi rozmówcy nie powiedzieli nam, że to może być ochrona przed nami, bo są Japończykami i są za grzeczni, by nam powiedzieć coś tak niegrzecznego i dotkliwego i wprawić nas w konsternację (najgorsze, co może się stać…).

W ogóle to odcinanie się od zarazków jest moim zdaniem trochę bez sensu, bo jak Ci ludzie mają nabrać odporności?

Mama dba o zdrowie swojego synka – zabezpiecza go przed deszczem i bakteriami

Japończycy noszą maski, bo są nieśmiali

Mój komentarz:
Jest taka szansa, że część z Japończyków nosi maski po to, by się za nimi schować przed tym okropnym, przytłaczającym światem i ludźmi, którzy mogą od nich coś chcieć. Że jest to objaw a la lajtowe hikikomori  – jeśli wyjść, to tylko w maseczkach. Ponoć noszenie masek powoduje, że taka osoba czuje się bezpieczniej, trochę jak za szybą. Natomiast już znacznie później słyszałam, że osoby w maskach bywają rzadziej zaczepiane, zagadywane przez innych. Co wydaje mi się trochę absurdalne, bo jednak ludzi w maskach widywałam w Japonii tylu, że za bardzo nie miałam szansy przebierać między zamaskowanymi a nie zamaskowanymi. Zwłaszcza, jeśli pracownica kasy biletowej miała maseczkę, a ja musiałam u niej kupić bilet. No ale może ona bała się, że się czymś zarazi od tysięcy kupujących.

Japonki w buddyjskiej świątyni w Nagano

Japonki noszą maski, bo nie zdążyły sobie zrobić makijażu i się wstydzą swojej „niezrobionej” twarzy (i że ich ktoś nie pozna)

Mój komentarz:
Jest taka szansa, że niektóre tak właśnie robią. Jestem w stanie w to uwierzyć tym bardziej, że sama, jak się nie umaluję, to zakładam często okulary przeciwsłoneczne. A Japonki robią tak perfekcyjne makijaże, stosują tyle trików, codziennie przechodzą taką metamorfozę, że faktycznie ktoś mógłby ich nie poznać bez tapety.

Japonki w maskach… Umalowane, czy nie umalowane?

Japończycy noszą maski, bo im zimno w buzię (aktualne: od października do marca)

Mój komentarz:
To jest uzasadnienie, które jest prawdziwe według Kondiego. Nasze pierwsze podróże do Japonii miały miejsce w okresie letnio-jesiennym, kiedy było bardzo gorąco, w związku z czym owo wyjaśnienie wydawało nam się nieco głupie. Natomiast kiedy pojechaliśmy do Japonii pod koniec marca, momentami było nam naprawdę zimno. Chodziliśmy w kurtkach, kapturach (ja nawet w czapce) i… w maskach. Przyznam, że mnie denerwowała gromadząca się pod maską para. Momentami miałam też lekkie ataki klaustrofobicznej paniki i zdejmowałam maskę z buzi (już wolałam być chlastana wiatrem). Za to Kondi był zachwycony, że tak mu ciepło i w ogóle. Punkt dla Japończyków!

Marzniemy w marcu w Himeji (zamek nawet widać w tle)

Kondi w Osace przed słynnym krabem – „szyldem” restauracji serwującej owoce morza przy ulicy Dotonbori

Japonki noszą maski, bo uważają, że wyglądają w nich bardziej ponętnie – taki zakazany owoc

Mój komentarz:
Wersja odwrotna do tej z punktu o braku makijażu. Że niby taka księżniczka, zamknięta w wieży… Wyjaśnienie to usłyszałam od młodego, rozrywkowego (wypił z nami Żubrówkę!) chłopaka. Od razu zapytałam go, czy w jego przekonaniu dziewczyna w masce jest bardziej ponętna. Oczywiście, że nie – bo przecież może być paskudna (tak powiedział – ugly) i lepiej nie ryzykować! Właściwie to nie wiem, jak to skomentować – zatem pozostawię to bez dalszego komentarza.

Japonki noszą wystylizowane maski, ponieważ są elementem ich wystylizowanego stroju

Mój komentarz:
Niestety przyznaję, że maski nie dość, że występują w różnych rozmiarach i kolorach – różowym, niebieskim, zielonkawym, brzoskwiniowym, czarnym, a nawet we wzorki (i mówię o maseczkach „prawdziwych” higienicznych), to także w różnych fasonach – z falbankami, z haftami, ćwiekami oraz różnego materiału, np. z futerka, ze skóry, czy czarnego lateksu pasującego do bardziej wyzywających strojów. A moda na maseczki jako uzupełnienie strojów w stylu gothic lolita, punk, cyber goth, steam punk, itd. już dawno wyszła poza Japonię. Takie stroje z maseczkami widuję od lat nawet na polskich festiwalach muzycznych.

Jaka dzisiaj maseczka – biała, niebieska, czy różowa? Od razu można sprawdzić, ile kosztuje maska w Japonii – 400-600 jenów za 5 sztuk

Japończycy noszą maski, bo boją się kolejnego zamachu terrorystycznego z gazem

Mój komentarz:
Czy to ma sens? Taka zapobiegliwość? Trudno powiedzieć. Równie dobrze maskę można mieć w torebce i ją szybko założyć, zamiast nosić ją przez całe życie „na wypadek, gdyby…”

Bo smog

Mój komentarz:
O ile japońskie miasta nie są przesadnie zanieczyszczone i da się w nich swobodnie oddychać, to mam wrażenie, że ich mieszkańcy są bardziej świadomi zagrożeń ekologicznych i skutków, jakie za sobą niosą. Jest to jeden z powodów, dlaczego w Japonii jest tak czysto. I dlaczego miejscowi chronią swoje płuca przed rakotwórczymi zawieszonymi pyłami (smog), chociaż ich stężenie jest znacznie niższe, niż w Chinach. Maski, jako zabezpieczenie przed smogiem, są popularne m.in. w Tajlandii, Indonezji, Malezji i Singapurze. Zwłąszcza w sezonie, kiedy występuje szkodliwy „haze” (smog spowodowany nielegalnym wypalaniem dżungli na Indonezyjskich wyspach). Inna kwestia, że maseczki dostępne w sklepach rzadko kiedy mają filtry chroniące przed cząstkami PM2,5.

Japończyk w maseczce fotografuje kwitnące wiśnie w parku Shinjuku Gyoen, Tokio

Jak widzicie teorii i uzasadnień tego, dlaczego Japończycy noszą maski higieniczne jest sporo. Czy mają sens – oceńcie sami. Zebrałam je tutaj, bo może dzięki temu któryś z naszych czytelników zaspokoi wreszcie ciekawość i będzie mógł spać spokojnie. Tajemnica nr. 1 została chociaż częściowo rozwiązana.

Jeśli dysponujecie jeszcze jakimiś innymi teoriami/wyjaśnieniami dlaczego Japończycy noszą maski higieniczne, to z chęcią je poznamy!

—–
*) Analogiczne pytanie zadałam też Google’owi amerykańskiemu. Angielskojęzycznych internautów intryguje w zasadzie to samo. Nieco bardziej od kwestii skośnych oczu interesuje ich (domyślam się, że Amerykanów), dlaczego Japończycy zaatakowali Pearl Harbor… A trzeba było uważać na historii, to byście wiedzieli!

Exit mobile version