Site icon Byłem tu. Tony Halik.

Po twoim trupie – Takashi Miike bierze na warsztat japoński teatr kabuki

Po twoim trupie (Kuime aka Over your dead body) Takashiego Miike to naszym zdaniem najbardziej wysmakowany, a do tego najlepszy wizualnie, film Japońskiej Nocy Grozy, a w zasadzie całego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. Bije na głowę Kokuhaku Tetsui Nakashimy, który oglądaliśmy na „Pięciu” w zeszłym roku, a który uznawaliśmy do tej pory za jeden z najlepszych współczesnych horrorów. Ogólnie uważam, że Takashi Miike przeszedł w tym filmie samego siebie. Zanim jednak przeczytacie coś więcej, obejrzyjcie trailer….

Wiem, że sporo ludzi uważa, że mamy fioła na punkcie japońskiej kultury i popkultury. Trochę tak jest, ale zdecydowanie nie patrzymy ani na Japonię, ani na Japończyków (którzy potrafią być bardzo wkurzający) bezkrytycznie i nie łykamy wszystkiego, tylko dlatego, że ma etykietkę „made in Japan” (chociaż akurat w kwestii jedzenia łykniemy wszystko, nawet sfermentowaną ciągnącą się fasolę natto – zobacz to na własne oczy!). Nie zmienia to faktu, że szczerze uważamy Po twoim trupie za najlepszy film, spośród wszystkich, które obejrzeliśmy w ramach #8FFF, a (licząc przedsmaki, regularne projekcje i „posmaki”) obejrzeliśmy ich 20 (zobacz nasz ranking).

Trailer filmu Po twoim trupie (Kuime aka. Over your dead body)

 

Po twoim trupie (reż. Takashi Miike) – mój ulubiony japoński horror!

Co takiego wyjątkowego jest w tym filmie? W zasadzie wszystko jest znakomite. Ciekawa jest kompozycja filmu, bo opowiada historię współcześnie żyjących aktorów, przygotowujących się do wystawienia sztuki w teatrze kabuki, a ich losy przeplatają się z samą sztuką. Nie bez znaczenia jest fakt, że sytuacja w realu odzwierciedla poniekąd scenariusz sztuki. Trzeba też dodać, że mowa jest o dosyć szczególnym, bardzo cenionym przez Japończyków utworze Nanbokiego Tsurui pt. Tōkaidō-Yotsuya-kaidan (Historia Ducha z Yotsuya). Utwór powstał w 1825 roku na kanwie starej legendy opowiadającej o tragicznych losach Oiwy zamordowanej przez własnego męża, byłego samuraja, Iemona Tamiyę. Sztuka ta bardzo wpłynęła na to, jakie Japończycy mają wyobrażanie o złych duchach i co w ich przekonaniu jest przerażające. Motyw nękającego ducha we współczesnych japońskich filmach grozy pojawia się często, przy czym bardzo często duch ten przypomina właśnie postać Oiwy z opowieści Yotsuya-kaidan – rozczochraną długowłosą kobietę ze zniekształconą lub poranioną twarzą, często w białej żałobnej szacie. Tak np. wyglądała Sadako z filmu Ring. I chociaż w kontekście japońskiej kinematografii bardzo nie lubię nawiązywać do tego filmu, ponieważ zbyt wielu ludzi (moim zdaniem niesłusznie!) uważa go za „reprezentatywny” przykład japońskiego współczesnego kina, to muszę przyznać, że w Ringu nawiązanie do Yotsuya-kaidan jest ewidentne.

Filmowa/teatralna Oiwa – tak wyobraził ja sobie Takashi Miike

Jedna (z nielicznych!) krwawych scen w filmie

Nic dziwnego, że i Takashi Miike w swoim najnowszym filmie postanowił sięgnąć do legendy o duchu Oiwy, a w zasadzie do sztuki teatru kabuki. Zrobił to bardzo wyrafinowanie. Nie nakręcił zwyczajnej adaptacji, ale samą sztukę uczynił bohaterką filmu, zatem mamy scenariusz w scenariuszu. I aktorów odgrywających oba scenariusze jednocześnie, bo, jak wspomniałam, sytuacja w filmowej rzeczywistości odzwierciedla poniekąd scenariusz sztuki: aktorzy odgrywający główne role – Iemona i Oiwę – są parą, przy czym facet zdradza swoją partnerkę z młodszą koleżanką po fachu, która z kolei odgrywa postać jego kochanki w sztuce. Każdy gest, który wykonują na scenie, wydaje się mieć podwójne znaczenie. Przy czym w teatralnej historii, Iemon ostatecznie morduje żonę, by być z kochanką, a żona nawiedza go później jako duch. Tymczasem w realu akcja potoczyła się nie do końca tak, jak by się można było spodziewać.

Wizualna uczta!

Biorąc po uwagę aspekty wizualne film moim daniem jest arcydziełem. Zarówno scenografia do scen „z rzeczywistego życia aktorów”, jak i scenografia „teatralna” – zwłaszcza ta druga! – są rewelacyjne. Powiem szczerze, że wiele bym dała, by móc obejrzeć na żywo Tōkaidō-Yotsuya-kaidan z tak piekną scenografią. Nawet jeśli wiązałoby się to z wielogodzinnym przesiadywaniem w teatrze.

Teatralna scena, na której sztukę odgrywają główni bohaterowie filmu

Iemon (mąż Oiwy) na tle tsuki, czyli księżyca :)

Idąc na ten film, wiedziałam, że będzie bardzo dobry. Takashi Miike, to świetny reżyser (obok Tekeshiego Kitano i Tetsui Nakashimy, to nasz trzeci ulubiony japoński twórca filmowy), a to że umie grać emocjami, że jest w stanie zrobić rewelacyjny krwawy, acz inteligentny horror, udowodnił polskiej publiczności w zeszłym roku filmem Lekcja zła, opowiadającym historię nauczyciela-psychopaty (który nota bene wykończył całą szkołę). Nie spodziewałam się jednak aż takiego – jakby to powiedzieć – postępu w reżyserskim kunszcie oraz doborze tematyki. Bo od krwawej jatki, będącej konsekwencją rozterek psychopaty, przeskoczyliśmy do (nieco krwawego) psychologicznego dramatu z tradycyjnym teatrem kabuki w tle. I ten teatr zdecydowanie dodał filmowi elegancji.

Ocena 9/10! To się nam rzadko zdarza!

Oceniliśmy ten film bardzo wysoko: 9/10, ale – jak Kondi wspomniał w festiwalowym posumowaniu – kiedy obejrzymy go po raz drugi i kiedy już zrozumiemy wszystkie wątki i zawiłości fabuły, prawdopodobnie podwyższymy ocenę do maksymalnej. Jest to sytuacja wyjątkowa, bo naprawdę niewiele filmów cenimy tak wysoko. I to oboje jednocześnie. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak film gorąco polecić.

Asia i Kondi

Exit mobile version