Site icon Byłem tu. Tony Halik.

Proces (czyt. protest)

Film Chaitanya Tamhane Proces (Court) to pierwszy hinduski film na Festiwalu Filmowym Pięć Smaków. Jednocześnie festiwalowi selekcjonerzy zaczynają od wysokiego C. To, że jest to absolutna świeżynka, widać po stronie filmu na Rotten Tomatoes, gdzie próżno na razie szukać jakichkolwiek szczegółów i recenzji. Co więcej nie jest to żadne Bollywood, ale obraz, który powstał w Europie, a co za tym idzie – przedstawiający prawdziwe, nieocenzurowane Indie. (Film nie mógłby powstać w ojczyźnie reżysera ze względu na obowiązujący tam bardzo restrykcyjny system cenzury.)

Chaitanya Tamhane Proces (Court)

W filmie jeden z bohaterów występując publicznie, mówi, że nie wypowie tego słowa, bo poszedłby za to do więzienia. Będzie więc o, oficjalnie nieistniejącym, systemie kastowym, który nadal sprawia, że mieszkańcy subkontynentu dzielą się na równych i równiejszych. A raczej: kast zażywających europejskiego standardu życia, tych zmagających się z ubóstwem jednocześnie aspirujących do wyższych standardów oraz pogardzanych przez wszystkich pariasów.

Pretekstem do namalowania gorzkiego obrazu niejednorodnego społeczeństwa jest tytułowy – i nieco Kafkowski w swojej absurdalności – proces, gdzie do wyżej opisanych klas należą kolejno: pan adwokat walczący (z kiepskim skutkiem i nieco udawanym zaangażowaniem) o prawa człowieka, lojalna i (wydawałoby się) związana z indyjskim systemem sprawiedliwości pani prokurator oraz sam oskarżony. Oskarżony, który mimo braku posiadania jakichkolwiek środków materialnych jest postacią bardzo charyzmatyczną, a co za tym idzie parającą się różnorakimi działaniami aktywistycznymi i próbujący przekazać prostym ludziom, jak bardzo niesprawiedliwe jest obecne status quo.

Niestety te działania, co zdaje się pokazywać reżyser, skazane są na niepowodzenie – ludzie ponad sprawiedliwość stawiają solidarność i charakterystyczną hindusom wspólnotowość, zaś ponad zasady prawne swoje osobiste utarczki i sposób na odreagowanie życiowych frustracji. Wydaje się, że indyjski system, będzie – jak śpiewa główny protagonista w swej przedstawionej na początku filmu „wywrotowej” pieśni – nadal pogrążał się w chaosie, a jedynym wyjściem jest odrodzenie się w jakimś innym, lepszym świecie.

Treść filmu można odnieść do naszych europejskich, a może szczególnie polskich realiów, gdzie ludzie masowo nie ufają rządom, system sprawiedliwości również działa w nieprzejrzysty sposób, a z pewnością biorący w nim udział sędziowie i adwokaci również czasami ponad interes publiczny przedkładają swój własny, a siły policyjne potrafią pozbawić życia parę niewinnych studentów, albo „przez pomyłkę” poturbować młode małżeństwo.

Może warto się zastanowić, czy nie regulując i nie pracując społecznie nie, przyczyniamy się do tego, że nasze społeczeństwo dryfuje w stronę Azji? Tym razem w tym ciemnym politycznym, a nie bajkowo kolorowym znaczeniu z reklam z cyklu „Incredible India”.

k.

Exit mobile version