Wczoraj, na próbie chóru, koleżanka Kasia (pozdrawiam!), podeszła do mnie z tajemniczą miną i złożyła mi wielce interesującą propozycję. Jej kuzynka bada bakterie i inne paskudztwa żyjące w wodach i interesowałoby ją przeanalizowanie, pod tym względem, wody z Gangesu. Kasia zapytała, czy zgodzilibyśmy się wziąć do Indii mikro-aparaturę (strzykawki, filtry, fiolki, etc.) i pobrać próbki. Naturalnie się zgodziłam, zwłaszcza, że ciotka Kasi walczy z gronkowcami, z którymi miałam już kiedyś do czynienia i chętnie się na nich zemszczę!
Zatem przysłużymy się ludzkości!
Mam tylko nadzieję, że bakterie przeżyją te trzy tygodnie w plecaku (podobno spokojnie dają radę – w sumie nie wiadomo, czy się cieszyć, czy nie!) i że na odprawie nie będą chcieli mi próbek skonfiskować – jakby coś to będę ściemniać, że to dla znajomych Hindusów w Polsce, którzy poprosili o wodę ze świętej rzeki…
Przeczytaj wszystkie posty o wyprawie do Indii z 2009 roku.
🇮🇳