W Tokio i okolicach chcieliśmy przede wszystkim zrobić trzy rzeczy: ponownie zjeść najlepsze sushi na największym targu rybnym świata Tsukiji-shijo (prawdopodobnie po raz ostatni, z uwagi na przenosiny targu na wyspę Odaiba, gdzie podobno nie będzie części restauracyjnej), zobaczyć obchody festiwalu Pikachu w Jokohamie oraz obejrzeć wystawę The Ghibli Expo: From Nausicaä to Its Latest Film, The Red Turtle zorganizowaną dla uczczenia 30 urodzin wytwórni filmów anime, Studio Ghibli, słynnej chyba najbardziej z produkcji filmów Spirited Away, Mój sąsiad Totoro i Princess Mononoke. Dzisiaj relacja z wystawy.
Roppongi Hills Mori Tower
Wystawa miała miejsce w ekskluzywnym wieżowcu Roppongi Hills Mori Tower. Kiedy poprzednio pisałam artykuł o dzielnicy Roppongi, przyznałam, że zrezygnowaliśmy z wizyty na tarasie widokowym tego obiektu, bo bilety wyszły by nas prawie 4 tysiące jenów, co stanowiło równowartość jednego noclegu (jako alternatywę wybraliśmy wtedy taras widokowy Tokyo Tower). Chociaż obecnie jen stoi niżej (a bilety kosztują mniej więcej tyle samo), dalej uważam, że cena ok. 70 zł za wejście na sam taras widokowy jest dosyć wygórowana. Natomiast kiedy pojawiła się okazja obejrzenia panoramy Tokio z wysokości 238 metrów – z dachu 54-kondygnacjego budynku przy okazji wystawy The Ghibli Expo, nie wahaliśmy się ani minuty.
Wystawa The Ghibli Expo: od Nausicaä po The Red Turtle
Wystawa The Ghibli Expo była czasowa (9 lipca – 11 września 2016 r.). Chociaż nasza wizyta wypadła równo w połowie, nie mogliśmy liczyć na spokojne zwiedzanie. Przyznaję, że trochę niefortunnie wybraliśmy termin, bo w Roppongi Hills pojawiliśmy się w dniu dla Japończyków wolnym od pracy. Okazało się, że wielu z nich z tej okazji także postanowiło odwiedzić wystawę. Już przed budynkiem mieliśmy przedsmak tego, co się będzie działo w środku. Przywitały nas tłumy dzieciaków, które z zapałem pozowały rodzicom pośród dziesiątek figurek kota Doraemona (przypadek, bo anime o Doraemonie to produkcja studio Shin-ei Animation). Mnie jednak bardziej kręcił pająk Maman, charakterystyczna rzeźba autorstwa Louise Bourgeois, która wita wszystkich przy głównym wejściu do budynku Roppongi Hills Mori Tower (więcej o pająku przeczytasz we wspomnianym już artykule o Roppongi).
Zainteresowanie wystawą było naprawdę ogromne – prawie pół godziny musieliśmy czekać w kolejce po bilety. Kolejka była tak długa, że z wychodziła pomostem i schodami poza obręb głównego budynku. Upał był niemiłosierny, wilgotność też dawała się we znaki, ale na szczęście – jeszcze przed dojściem do kas – każdy gość dostawał uroczy wachlarz z postaciami z filmów produkcji Ghibli. Niby drobiazg, ale chłodził i cieszył, zwłaszcza, że mój wachlarz przestawiał koty namalowane w stylu tradycyjnego malarstwa tuszem sumi-e, które niedawno wystąpiły w uroczej reklamówce potentata spożywczego Nisshin Seifun z okazji 110 rocznicy istnienia firmy (reklamę można obejrzeć tutaj).
Zdjęć z wystawy mamy tak naprawdę niewiele, ponieważ większości spośród 2 500 prezentowanych eksponatów nie wolno było fotografować, co uszanowaliśmy. Część wystawy, której nie wolno było dokumentować obejmowała przede wszystkim „zabytkowe” plakaty oraz szkice do niezliczonej ilości filmów, które wyszły spod szyldu Studio Ghibli. Można było obejrzeć plakaty filmów w dystrybucji japońskiej, ale też z innych krajów. To niesamowite, jak plakaty tego samego filmu różniły się w zależności od estetyki akceptowanej w danym kręgu kulturowym. Nam – w większości przypadków – najbardziej podobały się te oryginalne, japońskie. Gdyby ktoś chciał zobaczyć, jak różniły się np. plakaty najsłynniejszego filmu Mój sąsiad Totoro (aka Tonari no Totoro, 1988), to może zajrzeć do galerii Filmwebu. Jest tam ich kilkanaście (poniżej kilka, w tym polski).
Dosyć duże zainteresowanie budziła inscenizacja baru z samym Totoro (zdaje się w skali 1:1) za kontuarem oraz ciemnej komórki, w której mieszkają puchate czarne kulki susuwatari. Tłum nieustająco kłębił się także przy Nekobasu, czyli Kotobusie – kolejnej fantastycznej postaci z filmu Mój sąsiad Totoro, do którego można było wejść i zrobić sobie w nim pamiątkowe zdjęcie. Dużym powodzeniem cieszyła się też replika gabinetu Hayao Miyazakiego twórcy i głównego reżysera Studio Ghibli.
Dwie, naszym zdaniem najbardziej niesamowite rzeczy, które można było zobaczyć na wystawie The Ghibli Expo to ogromna ruchoma instalacja inspirowana filmem Nausicaä z Doliny Wiatru, która robiła niesamowite wrażenie, kiedy powoli unosiła się i opadała oraz maleńkie „scenki” miast i „nano” robotów wykonanych z różnych śrubek i fragmentów elektronicznych układów. Jedno i drugie – choć tak różniące się rozmiarami – wykonano z wielkim pietyzmem i dbałością o szczegóły. Poniżej znajdziecie króciutki film prezentujący, jak w realu wyglądał latający statek (wieczorem statek dodatkowo podświetlano od wewnątrz).
Czerwony żółw (The red turtle) – najnowszy film Studio Ghibli
Na wystawie można było także obejrzeć ołówkowe szkice i plansze z kadrami nowego francusko-belgijsko-japońskiego filmu, koprodukcji Studio Ghibli oraz Wild Bunch – The red turtle (aka La tortue rouge), pierwszej międzynarodowej koprodukcji Ghibli. Film miał premierę w maju tego roku podczas 2016 Cannes Film Festival; był także filmem otwarcia podczas Annecy International Animated Film Festival. Przyznam, że to, co widziałam po prostu mnie oczarowało, bo tak pięknie pokazanej tropikalnej przyrody nie widziałam jeszcze w żadnym filmie anime. Byłoby idealnie, gdyby można było ten film zobaczyć podczas którejś z kolejnych edycji FF Pięć Smaków…
Obejrzyj filmy wytwórni Studio Ghibli na wielkim ekranie w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu!
Jeśli ktoś nie oglądał jeszcze przygód Totoro lub chciałby je zobaczyć na wielkim kinowym ekranie, niedługo będzie ku temu okazja. W ramach FF Kino Dzieci, w sekcji Totoro i inni będzie można zobaczyć kilka filmów ze Studio Ghibli. My się wybieramy! Więcej info w osobnym wpisie oraz na kinodzieci.pl.