Site icon Byłem tu. Tony Halik.

Mój sąsiad Totoro. Klasyka anime ze Studio Ghibli

Mój sąsiad Totoro. Klasyka anime ze Studio Ghibli (Tonari no Totoro)

Mój sąsiad Totoro. Klasyka anime ze Studio Ghibli (Tonari no Totoro)

Kto chociaż trochę interesuje się japońską kulturą, ten na pewno kojarzy puchatego stwora z okrągłymi ślepiami i liściem na głowie. To „pan lasu” Totoro, tytułowy bohater najbardziej kultowego filmu animowanego z japońskiego Studia Ghibli Mój sąsiad Totoro. Film powstał w reżyserii i oparciu o scenariusz słynnego twórcy anime Hayao Miyazakiego. Kilka dni temu, prawie 30 lat po japońskiej premierze, dzięki uprzejmości FF Kino Dzieci, miałam przyjemność obejrzeć ten film na wielkim ekranie. Wy też jeszcze macie szansę obejrzeć go w kinie. W niedzielę zostanie ponownie wyświetlony w Warszawie (i chyba się znowu na niego wybiorę).

Mój sąsiad Totoro
(Tonari no Totoro)

reż. Hayao Miyazaki, Studio Ghibli

Mój sąsiad Totoro (jap. Tonari no Totoro) powstał w 1988 roku, czyli ponad 30 lat temu! Jest to jeden z pierwszych filmów (dokładnie trzeci* po Laputa – Podniebny ZamekGrobowiec świetlików) wyprodukowanych w Studio Ghibli, tj. najsłynniejszej japońskiej wytwórni filmów animowanych.

O czym jest ten film?

Dwie siostry, Satsuki i Mei Kusakabe, wprowadzają się wraz z ojcem do starego domu na wsi, by mieć bliżej do szpitala, w którym przebywa ich mama. Chociaż sytuacja wydaje się być smutna, dziewczynki to dwa małe wulkany radosnej energii. Do każdej sprawy podchodzą z wielkim entuzjazmem. Przeprowadzka do starego domu, w którym podobno „straszą duchy” także staje się okazją do radości. Zwłaszcza, kiedy dziewczynki odkrywają na strychu mrowie czarnych kurzyków, które biorą za chochliki. Okazuje się jednak, że okolica kryje więcej tajemnic, z których największą (dosłownie!) jest magiczny puchaty sąsiad, który chyba jest leśnym trollem (jap. torōru), a którego młodsza Mei przez pomyłkę nazywa „Totoro”. Totoro pokazuje dziewczynkom świat od zupełnie nowej strony. Jest to świat piękny i magiczny, pełen niesamowitych drzew, gdzie w dalsze podróże wyrusza się kocim autobusem, Kotobusem. Nowi znajomi to jednak nie tylko towarzysze wesołych eskapad, ale prawdziwi przyjaciele, którzy pomogą w trudnych chwilach. Jak wtedy, kiedy znika malutka Mei.

Prosta, można nawet powiedzieć banalna historia z oczywistym happy-endem, która podobno w pewien sposób odzwierciedla wydarzenia z dzieciństwa Miyazkaiego (jako chłopiec mieszkał sam z ojcem, podczas gdy jego matka była w szpitalu), ale dzięki temu, że wprowadzono do niej kilka charakterystycznych postaci – nieistniejących w naszej rzeczywistości magicznych stworzeń – stała się ogromnym hitem, a owe magiczne stworzenia – ikonami japońskiej popkultury.

Jeden z najsłynniejszych kadrów z filmu Mój sąsiad Totoro: Satsuki, Mei i Totoro na przystanku; dziewczynki czekają na autobus, Totoro czeka na Kotobus (mat. prasowe)

Nasz Miętus na tym samym przystanku :)

Kotobus i reszta magicznej ferajny Totoro

Tych magicznych stworzeń nawet nie jest tak znowu wiele: „małe białe Totorki”, „średni Totoro”, wielki Totoro „właściwy”, Kotobus (jap. nekobasu) i kurzyki (jap. susuwatari). Zaledwie kilkoro bohaterów. Kurzyki, mieszkające w ciemnych zakamarkach i poruszające się stadnie malutkie „puchate” czarne kulki z oczami, nawet trudno nazwać „bohaterami”. Żadne z nich w filmie nie mówi ani słowa, ale zna ich i uwielbia prawie każde japońskie dziecko. I większość japońskich dorosłych. Dlatego też właśnie oni budzili najwięcej emocji wśród zwiedzających wystawę, którą urządzono latem w Tokio, by w ten sposób uczcić 30-lecie istnienia Studio Ghibli. (Przeczytaj naszą relację z The Ghibli Expo.) O tym, jak ważny był to film dla samej wytwórni świadczy fakt, że postać Totoro umieszczono w logo studia.

Kotobus (Neko basu) na wystawie The Ghibli Expo; na tabliczce z celem kursu widnieje  „六本木” (Roppongi), czyli nazwa tokijskiej dzielnicy, w której odbywała się wystawa (sierpień 2016)

Totoromania

W Japonii powstały również liczne autoryzowane sklepy, w których można kupić oryginalne zabawki z postaciami z filmów Studio Ghibli. Wiele z nuch to właśnie pluszaki i różne gadżety, w tym przedmioty codziennego użytku, z postaciami z opowieści o Totoro. Byliśmy w takim sklepie w Yokohamie. Powiem szczerze, że nie potrafiliśmy sobie odmówić kupienia pluszowego stworka z liściem zamiast parasolki. Ani Kotobusu… Nie wierzę, że istnieje jakiś japoński dom zamieszkiwany przez dziecko, w którym nie ma jakiegoś totorowego gadżetu.

Ramka na zdjęcie z Totoro i kwiatami wiśni – sakurą, Totoro z Darumą na głowie

Kotobus (Nekobasu) – doniczka

Ręcznie malowane figurki – Totoro, susuwatari i inni

Kondi z miniaturowym Kotobisem (Neko basu) w oficjalnym sklepie z gadżetami z produkcji Sudio Ghibli w Yokohamie

Mój sąsiad Totoro. Historia

Historia opowiada o dziecięcych radościach i rozterkach, o tym, jak dzieci radzą sobie z chorobą bliskich. Ten motyw zresztą bardzo często pojawiał się w późniejszych filmach ze Studia Ghibli; wielu bohaterów borykało się ze zdrowiem, co uwrażliwiało ich na świat i piękno. Porusza też kwestę odpowiedzialności za innych. Ale w filmie można doszukać się jeszcze czegoś więcej – porusza kwestie japońskich wierzeń i szacunku do przyrody, której elementy bardzo często utożsamiane są z bóstwami religii shintōkami. Z przyjemnością zauważyłam w filmie kapliczki bóstwa inari z figurkami jego wysłanników – lisów zenko, czy z buddyjskimi figurkami Jizō (na rozstaju dróg, w której Satsuki i Mei schroniły się przed deszczem). Te rzeczy dostrzegłam w zasadzie dopiero teraz, kiedy o japońskiej kulturze i religii wiem nieco więcej.

Jeśli chodzi o samą animację, o kreskę. Przyznam, że kiedy oglądałam ten film razem z nowszymi produkcjami Studio Ghibli (np. Marni. Przyjaciółka ze snów, Tajemniczy świat Arietty), to graficzna strona filmu momentami wydawała mi się znacznie mniej atrakcyjna. Chociaż jest to dokładnie taka kreska i taka animacja postaci, jaka kojarzy się z japońskim anime. Kontury są mocno zarysowane, postaci przerysowane i takie trochę komiksowe (osobiście nieco mnie przytłaczały przeogromne spodnie taty, które podciągał prawie pod same pachy!). Bardzo szeroko się uśmiechają, ich gesty są dynamiczne, ale zdarzają się „zawieszenia”, a wypowiadane kwestie często są wręcz wykrzyczane. Oczywiście, że styl animacji się zmienił przez te 30 lat, jednak film cały czas bardzo przyjemnie się ogląda. Należy też pamiętać, że film Mój sąsiad Totoro przeznaczony jest dla młodszej publiczności.

Jednak ponownie napiszę, że najbardziej podobały mi się sceny, gdzie pokazywano przyrodę – las, drzewo kamforowe, pola ryżowe i herbaciane, ogród. Nie mogłam się na przykład napatrzeć na piękne fioletowe i żółte irysy, które rosły przy domu dziewczynek. Były przepiękne. Dam głowę, że twórcy wzorowali się na konkretnej odmianie i jeśli pokażę je mojemu znajomemu Irysiarzowi, to bez problemu ją wskaże.

Mój sąsiad Totoro: dziewczynki śpią z Totoro na olbrzymim kamforowcu (mat. prasowe)

Kurzyki (susuwatari) wyemigrowały do innego filmu

Na koniec mała ciekawostka. Kurzyki, chociaż to w zasadzie tylko mały smaczek w filmie Mój sąsiad Totoro, po latach doczekały się epizodu w nagrodzonej Oscarem, nagrodą BAFTA i Złotym Niedźwiedziem innej produkcji Ghibli. Ten film to Spirited Away: W krainie bogów (aka Sen to Chihiro no kamikakushi).

Festiwal filmowy Kino Dzieci trwa do jutra (25 września 2016) i macie jeszcze szansę obejrzeć wybrane animacje studia Ghibli na wielkim ekranie (projekcje odbywają się w kinach w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu; rozpiskę projekcji znajdziecie tutaj). Jak wspomniałam Warszawiacy mają jeszcze szansę obejrzeć film Mój sąsiad Totoro – jutro w Kino Muranów (godz. 11:00). Mam nadzieję, że trailer Was zachęci.

—–
*) Film Nausicaä z Doliny Wiatru jest w zasadzie błędnie uważany za produkcję spod szyldu Studio Ghibli; został on wyprodukowany i wydany przed oficjalnym założeniem tej wytwórni.

Exit mobile version