Od kilku lat wspieram WWF, głownie ochronę polskich rysi (klikać na baner po prawej), bo przecież ze mnie kocia maniaczka, a ostatnio dostałam od nich (od WWF, nie od rysi) nowy numer – nie wiem, jak to nazawać… gazetki zakładowej? – „Planeta Ziemia”, gdzie aż cztery strony poświęcone są Ghatom Zachodnim. Nie nie chodzi o schody do wody, a mianowicie o górskie pasmo, ciągnące się wzdłuż zachodniego brzegu subkontynentu. Wg WWF, to ostatni obszar w Indiach, gdzie zachowało się tak wiele rzadkich gatunków roślin i zwierząt, a w ocalonych lasach deszczowych, na zboczach gór, żyją tygrysy i słonie.

Jog_Falls

Jog Falls w Karnataka, jeden z najbardziej spektakularnych wodospadów w Indiach (fot. Kiran Sagara, Wikipedia)

Kogoś może nie dziwić, że w Indiach żyją słonie, czy tygrysy. To przecież poniekąd ikony tego kraju i wszyscy mamy przed oczyma kolorowe zdjęcia z różnych festiwali, przedstawiające udekorowane i wymalowane słonie, czy chociażby jakieś urywki informacji o atakach tygrysów na wioski. Owszem, są słonie, w miastach (sama byłam w stajni i karmiłam), ale coraz mniej jest ich na wolności. O tygrysach tuż nie ma co wspominać. W dwóch spośród indyjskich parków narodowych, w których niegdyś żyły powszechnie, wymarły. Ogólnie część podgatunków tygrysów wymiera – podobno z wielu podgatunków do dzisiaj przetrwało tylko sześć, a trzy (kaspijski, balijski i jawajski) wyginęły bezpowrotnie. Np. w Azji środkowej nie uświadczy się już ich od ponad czterdziestu lat. Na dzień dzisiejszy szacuje się łączną liczbę tygrysów na 3200, podczas gdy sto lat temu było ich 100 tys. Jak analizuję sobie te dane, to aż mi się coś robi.

Jeśli chodzi o tygrysy indyjskie, czyli właściwie bengalskie (Panthera tigris tigris), to jest podobno najliczniejszy podgatunek. Wg szacunków Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych (IUCN Red List of Threatened Species) z 2008 roku, liczba dorosłych osobników całej populacji tego podgatunku nie przekracza 2500, w tym na terenie Indii odnotowano 1165–1657 osobników, w Bangaldeszu: 200–419, w Nepalu: 100–194 i w Bhutanie: 67–81. Może i jest to najliczniejszy gatunek , ale i on został zdziesiątkowany, m.in. przez indyjskich radżów i maharadżów, którzy polowania na tygrysy traktowali jako najnormalniejszą z rozrywek i zabijali je setkami. Szczęka mi opadała, kiedy czytałam o tym np. w książce Javiera Moro, pt. Indyjska miłość, w której autor opisywał ,jak władcy poszczególnych księstewek, jeszcze na początku ubiegłego wieku, prześcigali się w ilości ustrzelonych zwierząt, a np. władca Kotah zastrzelił pierwszego tygrysa mając zaledwie trzynaście lat.


Białe tygrysy bengalskie (fot. Zvi Roger, Wikipedia)


Makak wanderu (fot. Wer-Al Zwowe, Wikipedia)


Tar nigirski (fot. Arun Suresh, Wikipedia)

Ale wracając do Ghatów Zachodznich…
Niestety coraz większe obszary lasów tropikalnych są wycinane i przekształcane na pola uprawne. Wydawać by się mogło, że w dobie, w której kładziony jest tak duży nacisk na ochronę przyrody, coś takiego nie ma racji bytu. Jednak osobiście bardzo łatwo mi sobie wyobrazić ten indyjski proceder. Tam mało kto myśli do przodu – liczy się tu i teraz! Najważniejsze, żeby dzisiaj napełnić miskę. A należy wziąć pod uwagę, że jest to kraj w którym mieszka ponad 1/3 głodujących świata, a duże połacie gruntów nie nadają się od uprawę, zatem każdy skrawek pola jest na wagę złota.
Z drugiej strony szkoda mi tych lasów i zwierząt. Na terenie Ghatów Zachodnich, w tych fragmentach lasów deszczowych, które pozostały stwierdzono występowanie 139 gatunków ssaków, 508 gatunków ptaków, 139 gatunków płazów i ponad 5 tys. gatunków roślin kwiatowych… Szkoda ich! Zwłaszcza, że wiele z nich, to gatunki endemiczne – np. skrajnie zagrożone małpki makaki wanderu (Macaca silenus), które nie sa w stanie przeżyć poza obrębem lasów deszczoych, antylopy tary nilgirskie (Nilgiritragus hylocrius), żyjące wyłącznie w górach Nilgiri (zachodniej części Ghatów Zachodnich). No i oczywiście tygrysy bengalskie i słonie indyjskie (Elephas maximus)! Aż 10% wszystkich azjatycki tygrysów zamieszkuje Ghaty Zachodnie! Podobnie jest w przypadku słoni, których większość mieszkających na wolności, występuje właśnie w rejonie tych gór.
Nie sposób także nie wspomnieć o tym, że w Ghatach Zachodnich biorą początek rzeki, które nawadniają aż 40% całego terytorium Indii (które nota bene obejmuje prawie 3,3 miliona kilometrów kwadratowych).

Kiedy sobie o tym wszystkim myślę, to dochodzę do wniosku, że chyba rozszerzę moje wsparcie dla WWF i oprócz rysi pomogę chronić też ten skrawek Indii, kraju dla mnie ważnego, a pośrednio też tygrysy – w końcu to też koty!

A skoro planujemy w przyszłe wakacje kolejny wyjazd do Indii, z lądowaniem w Mumbaiu i dalej w dół mapy, czyli na południe, to może by warto zahaczyć o te góry i lasy deszczowe… Zawsze marzyłam, żeby odwiedzić rain forest!


Widok na łąki i lasy w Kudremukh Park Narodowy, Ghaty Zachodnie, Karnataka (fot.Karunakar Rayker, Wikipedia)