Książki z serii Szkoła kotów autorstwa Kim Jin-Kyunga miałam na oku od dawna. Po raz pierwszy spotkałam się z nimi podczas Warszawskich Targów Książki, na które wydawca polskiej wersji cyklu – wydawnictwo Kwiaty Orientu zaprosiło autora jako gościa specjalnego. Książki te zaintrygowały mnie z trzech powodów. Po pierwsze poruszają bliski nam temat – koty. Po drugie – książkę napisał koreański pisarz. Po trzecie – urzekły mnie wyjątkowo piękne ilustracje. Sama opowieść okazała się wciągająca, a liczne odniesienia do azjatyckiej symboliki oraz różnych mitologii dodatkowo dodają jej charakteru. Zapraszam na recenzję pierwszego tomu cyklu – Szkoła kotów. Tajemnica Kryształowej Groty.
Szkoła kotów. Tajemnica Kryształowej Groty
autor: Kim Jin-Kyung
ilustracje: Kim Jae-Hong
Wtedy, na targach WTK, nie zdecydowałam się na zakup Szkoły Kotów przekonana, że są to bajki dla najmłodszych. A ja szukałam koreańskiej literatury pięknej, reportaży, felietonów. Teraz, po lekturze pierwszego tomu, wiem, że wcale nie są to książki wyłącznie dla dzieci, ale dla wszystkich kociarzy, niezależnie od wieku. Książkę Szkoła kotów. Tajemnica Kryształowej Groty przeczytałam za jednym podejściem (wystarczyło jedno popołudnie i trzy kubki zielonej herbaty). I muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem wrażliwości autora, jego znajomości kocich zwyczajów (którą to znajomość świetnie wykorzystał, konstruując postaci swojej baśni), jego wyobraźni i oraz talentu plastycznego ilustratora.
Koty to wspaniali towarzysze życia
Jako miłośnicy kotów (mamy trzy!) uważamy, że są to wspaniali towarzysze życia. Wspaniali i interesujący, bo mający własne sprawy, własne pomysły, chadzający przysłowiowymi „własnymi ścieżkami”. To właśnie za ten indywidualizm tak bardzo je cenimy. Za to, ale także za przywiązanie i miłość, które okazują ludziom. Wbrew temu, co wyobrażają sobie ci, którzy z kotem nigdy nie mieszkali, te niesamowite zwierzęta umieją okazać emocje i szukają bliskości. Przynajmniej nasze koty tak się zachowują. I te, które pamiętam z domu rodzinnego.
Strata kota, to strata członka rodziny
Przeżyłam stratę dwóch kotów. Pierwszy, Kiniek, dożył sędziwego wieku, aż w końcu bardzo podupadł na zdrowiu. Jego przyzwyczajony do aktywnego życia organizm przestał dawać sobie radę. Był to tak zwany kot wychodzący. Ale „wychodzący” to za mało powiedziane. Dom wraz z otaczającym go ogrodem to był zaledwie początek jego terytorium. Nasz kot biegał po całym osiedlu – zupełnie niczym książkowy Saliks. I jestem pewna, że – tak jak Saliks – także on chadzał na nocne kocie zgromadzenia. Najpierw sam, potem z naszą drugą kotką, której pokazywał świat. Był tak zżyty z nasza rodziną, że uważaliśmy go za jej pełnoprawnego członka. Został z nami do końca. Kiedy go zabrakło, bardzo to odczuliśmy. Miał wtedy znacznie więcej lat niż książkowy Saliks.
Drugi kot, Mukot, zniknął bez śladu. On też czasami wychodził na nocne eskapady. Nie miał co prawda aż tak wspaniałego ogrodu do dyspozycji, ale tuż obok naszej kamienicy był skrawek zieleni, otoczony żywopłotem, gdzie chętnie spędzał czas. Czasami znikał na trochę, czasami ładował się w porządne tarapaty. Ale zawsze wracał. Aż kiedyś, po kilku dniach okropnych letnich burz, nie wrócił. Był mniej więcej w tym samym wieku, co Saliks. Chcę wierzyć, że trafił do jakiejś lokalnej filii Szkoły Kotów.
Szkoła Kotów – to tam koty idą uczyć się magii…
Podobno serię powiastek o Szkole Kotów Kim Jin-Kyung stworzył, by jego dzieci łatwiej pogodziły się ze stratą własnego kota. Nie sposób wyobrazić sobie te dzieci inaczej, niż opisani w książce Mindzun i Najong, których ukochany kot, Saliks, też zniknął. Ale książkowym dzieciakom łatwiej było znieść tę stratę, odkąd z kociego listu dowiedzieli się, że ich ukochany zwierzak trafił do Szkoły Kotów, gdzie uczy się kociej magii, ćwiczy się w wyzbywaniu przyzwyczajeń nabytych w ludzkim domu i w rozwijaniu umiejętności typowych dla dzikich kotów.
Kim Jin-Kyung pomyślał o wszystkim. W swojej opowieści wyjaśnia, że dziwne zachowanie kota przed jego zniknięciem – szukanie odosobnienia, odmawianie jedzenia, itd. – to przygotowania do zerwania z życiem „domowego zwierzątka”. U podstaw baśni leży bowiem założenie, że każdy porządny kot, po osiągnięciu wieku 15 lat powinien opuścić ludzki dom i rozpocząć specyficzną edukację. W zależności od charakteru kota, edukacja ta może pójść jedną z trzech dróg: koty uczą się na przewodników nocnych zgromadzeń, na wojowników, czy wreszcie na biegłych w kociej magii obrońców tytułowej Kryształowej Groty. Saliks pretenduje do tych ostatnich, co oznacza, że jego rola w kocim świecie będzie bardzo ważna i odpowiedzialna.
To nie jest opowieść tylko dla dzieci
Fabuła książki, ani jej język nie są skomplikowane, a kłopoty, z którymi przychodzi się uporać tzw. kryształowym kotom momentami są trywialne. Znajdziemy w opowieści motyw rywalizacji, czy motyw imperatywu moralnego, a przy okazji poznamy kocie radości i smuteczki. Niemniej pomimo tego, że cała historia to przede wszystkim baśń dla najmłodszych, nie nuży ona dorosłego czytelnika. Wręcz przeciwnie – trudno się od niej oderwać. Zwłaszcza, że można znaleźć w niej mnóstwo smaczków.
Podoba mi się na przykład sposób, w jaki autor wplata elementy świata rzeczywistego do świata przedstawionego w powieści. Koty na lekcjach historii/sztuki uczą się o rolach, jakie ich przodkowie pełnili w ludzkim świecie. Poznają kocie dzieje – począwszy od „złotego wieku”, gdy w starożytnym Egipcie koty były bardzo cenione, a wręcz wielbione, przez „mroczny wiek” – czyli okres średniowiecza, gdy w Europie koty były tępione i palone na stosach, bo utożsamiano je ze złem, aż po czasy obecne – „wiek czerni i bieli”, kiedy wiele z kotów zamieszkało w ludzkich domach i zawarło przyjaźnie z ludźmi, ale jednocześnie straciło wiele ze swej prawdziwej, dzikiej natury.
Urzekająca jest też galeria kocich postaci, w tym koty różnych ras: od dyrektora – puchatego birmańskiego kota o ciemnym pyszczku i łapkach, na którego wszyscy wołają Skarpeta (bo nie są w stanie powtórzyć jego prawdziwego imienia), przez kota perskiego – profesora Kudłacza nauczającego historii (i magii), po przebiegłego Cao Cao z Chin, czy karmionego żen-szeniem kota Mesana.
Przepiękne ilustracje
Kim Jae-Hong stworzył wspaniałe ilustracje do tej opowieści. Nie są to bynajmniej słodkie obrazki z kotkami, jakich pełno w internecie. Część z nich jest dość mroczna, momentami nawet trochę straszna. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak dobrze poznał kocie zachowania i jak świetnie udało mu się to pokazać na ilustracjach. Każdy, kto też zna koty, będzie wiedział, o czym mówię, gdy tylko na nie spojrzy.
Książkę polecam każdemu miłośnikowi kotów – niezależnie od wieku!
Szkoła kotów. Tajemnica Kryształowej Groty, to historia niezwykła. Jestem nią zachwycona i nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam pozostałe tomy cyklu. I chociaż jeszcze nie mamy dzieci, to wiem, że kiedy będziemy je mieli, na pewno będę im czytać o przygodach Saliksa.
Tytuł: Szkoła kotów. Tajemnica Kryształowej Groty
Autor: Kim Jin-Kyung
Tłumaczenie: Edyta Matejko-Paszkowska i Estera Choi
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu