Grecja: Zakynthos – Zante, Tsilivi i okolice. Dzisiaj wpis nieco z innej bajki. Zaczęło się lato i wszyscy albo planują urlopy albo dopinają ostatnie guziki przy organizowaniu wyjazdów. Kierunek wyjazdów to wcale niekoniecznie Azja, dlatego dzisiaj dzielę się z Wami wrażeniami z wakacji w nieco bliższych, acz cudnych okolicach. Zapraszam do Grecji, na wyspę Zakynthos (Zakintos), trzecią co do wielkości wyspę w archipelagu Wysp Jońskich. Zobacz Zatokę Waraku i inne atrakcje Zakynthos.
Nie jestem zwolenniczką wakacji z biurem podróży, ponieważ mam wrażenie, że takie wyjazdy bardzo ograniczają możliwości, ale ponieważ na greckie wyspy trudno się dostać samodzielnie, nie ma tutaj dużego wyboru. Oczywiście można przypłynąć własną łódką – jak to robi wujek Kondiego, który opłynął już chyba z pół świata. Można też samodzielnie wykupić lot (jest duża szansa, że wtedy także trafiamy do samolotu wyczarterowanego dla wycieczkowiczów) i noclegi, ale zazwyczaj wychodzi to znacznie drożej. Nie raz żartowaliśmy, że w przypadku Grecji lepiej jest wykupić wycieczkę samolotem i nie skorzystać z hotelu (albo skorzystać tylko z pierwszego noclegu), zamiast kupować dwa razy droższy bilet na sam lot. Dlatego w przypadku wakacji na wyspie Zakynthos nie miałam zbytnio rozterek.
Wakacje na Zakynthos
O Zakynthos (Ζάκυνθος ) i niebiańskiej plaży Navajo (ναυάγιο) zwanej „Zatoką Wraku”, jednej z najpiękniejszych plaży świata, marzyłyśmy z mamą od dawna. Tymczasem wakacje, w tym „plażowe”, spędzałyśmy zawsze gdzie indziej. Mama zwiedziła Lazurowe Wybrzeże, Chorwację, wielokrotnie Italię (w tym Sycylię z jej słynną plażą San Vito Lo Capo), Hiszpanię, Egipt; mnie rzucało na plaże Brazylii, Hiszpanii, Włoch, Chorwacji, Cypru, Bułgarii, Indii, Japonii i Wietnamu… Chociaż – żeby nie skłamać – zdarzyło mi się zażywać kąpieli słonecznych i na greckiej ziemi – na Krecie, Santorini i Peloponezie i greckiej części Cypru. Jednak w pewnym momencie miałyśmy dość marudzenia naszych panów, że na plaży jest nudno, gorąco, a w ogóle nie da się tam wytrzymać dłużej niż 5 minut i postanowiłyśmy się wybrać na tzw. „babski” wyjazd, podczas którego można:
- opalać się do woli, rokoszując się gorącym słońcem i morską bryzą…
- …leniwie sącząc tęczowe drinki z parasolkami…
- bez pośpiechu oglądać stragany z pamiątkami i ciuchami, przymierzając wszystkie letnie sukienki i słomkowe kapelusze, które nam wpadną w oko…
- poddawać się babskim zabiegom – np. pedicure’owi zrobionemu przez małe żarłoczne rybki…
- spacerować, niekoniecznie fotografując każdy kamień i każdą kapliczkę…
- nie spędzać każdego dnia na wycieczce do kolejnej mieściny, z kolejnym klasztorem, zamkiem, etc.
…Innymi słowy, robiąc wszystko to, co zazwyczaj lubią robić baby, a czego ich panowie szczerze nie cierpią.
Taki był plan, aczkolwiek po dwóch dniach sycenia się „babskim” wyjazdem, nasyciłyśmy się nim absolutnie. Obleciałyśmy wszystko w pobliżu, obejrzałyśmy wszelkie dobra materialne wystawione na sprzedaż, obczaiłyśmy najlepsze beach-bary z drinkami i miejscówki z greckim mrożonym jogurtem i pomimo planu, że miał być leniwy, nasz urlop okazał się ostatecznie bardzo intensywny!
Tsilivi – spokojne miasteczko zdala od dyskotek
Mieszkałyśmy w Tsilivi, uroczym miasteczku położonym na północny-wschód od „stolicy” wyspy, miasta Zakynthos (Zante); z dala od wielce popularnej (czytaj: niemiłosiernie zatłoczonej) zatoki z miasteczkiem Laganas. Zdecydowałyśmy się z mamą na tę miejscowość, bo chciałyśmy uniknąć hordy głośnych i imprezujących turystów (wśród których prym w upijaniu się wiodą Anglicy i Rosjanie) i skupiska tandetnych dyskotek. Poza tym szukałyśmy hotelu położonego w malowniczym miejscu, najlepiej przy samej plaży. Trafiłyśmy idealnie. Już po objechaniu (i opłynięciu) całej wyspy, stwierdziłyśmy, że nasza plaża – Paralia Tsilivi to najpiękniejsza, najbardziej piaszczysta i chyba najszersza plaża na Zakynthos.
Hotel Strofades w Tsilivi, Zakynthos
Zatrzymałyśmy się w hotelu Strofades. Nasz pokój był przestronny i wygodny, choć trochę skromny pod względem wystroju (ale to chyba standard w Grecji) – z ładną łazienką, balkonem obrośniętym oleandrami i z widokiem na hotelowy basen oraz osobnym wejściem z zewnątrz. Na pewno byłybyśmy mniej zadowolone, gdybyśmy wylądowały w pokojach z balkonami od strony „lądu”.
Jeśli chodzi o hotelowe jedzenie, muszę powiedzieć, że było bardzo smaczne. Ku naszemu zadowoleniu serwowano dużo lokalnych potraw (których niestety wielu gości nie umiało docenić) i całkiem dobre lokalne wino. Pewnym zgrzytem było to, że miałyśmy wrażenie, że maître d’ z większą troską dba o gości z Rosji, niż o gości z Polski, co przy dosyć wysokim koszcie, za pobyt (nie korzystałyśmy z opcji typu first czy last minute – zapłaciłyśmy pełną cenę) było zupełnie nieuzasadnione. I nieprofesjonalne.
Jak wspominałam – położenie hotelu było fantastyczne, przy pięknym klifie i wspaniałej piaszczystej plaży, z możliwością oglądania zachodu słońca (dla niektórych totalny must); nie w samym centrum Tsilivi, ale całkiem bliziutko (kilkuminutowy spacer plażą lub lądem). Lepiej położonego hotelu nie mogłyśmy znaleźć. Przyznam, że nie był to do końca ślepy traf. Usytuowanie hotelu i jego otocznie, przed wykupieniem wycieczki sprawdzałam dokładnie na Google Maps (mapa poniżej), co innym także gorąco polecam, bo jest to o wiele lepsza rekomendacja, niż zdawkowe opisy i fotografie (zazwyczaj hotelowego basenu, na szerokim kącie) zamieszczane w katalogach biur podróży. Oczywiście czytałam też opinie o tym i innych hotelach na TripAdvisor i Google.
Jak wspominałam – położenie hotelu było fantastyczne, przy pięknym klifie i wspaniałej piaszczystej plaży, z możliwością oglądania zachodu słońca (dla niektórych totalny must); nie w samym centrum Tsilivi, ale całkiem bliziutko (kilkuminutowy spacer plażą lub lądem). Lepiej położonego hotelu nie mogłyśmy znaleźć. Przyznam, że nie był to do końca ślepy traf. Usytuowanie hotelu i jego otocznie, przed wykupieniem wycieczki sprawdzałam dokładnie na Google Maps (mapa poniżej), co innym także gorąco polecam, bo jest to o wiele lepsza rekomendacja, niż zdawkowe opisy i fotografie (zazwyczaj hotelowego basenu, na szerokim kącie) zamieszczane w katalogach biur podróży. Oczywiście czytałam też opinie o tym i innych hotelach na TripAdvisor i Google.
Atrakcje Zakynthos
Ale hotel – hotelem, a Zakynthos – Zakynthosem. Wyspa jest piękna i nie mówię tylko o sławnej Zatoce Wraku. Poniżej atrakcje, które zrobiły na nas największe wrażenie. Oprócz tego, co ciekawe na Zakynthos, wspomniałam też też atrakcje sąsiedniej wyspy Kefalonia (Kefalinia), na którą można popłynąć w ramach całodziennej wycieczki (lub spędzić tam kilka dni).
1. Zatoka Wraku (Nawajo, Nawajos Beach)
Oczywiście, wspominając o atrakcjach Zakynthos nie sposób nie zacząć od Zatoki Wraku. Tak jak napisałam wcześniej – jest to jedna z najpiękniejszych plaży świata. I przychylam się do tej opinii. A dane mi było oglądać najpiękniejsze plaże świata – plażę Ipanema w Rio de Janeiro, plażę Lang Co niedaleko Da Nang w Wietnamie uznawaną za najpiękniejszą plażę Azji (zobacz zdjęcie), japońskie białe piaski Shirahama, czy liczne plaże na Okinawie, jak np. Szmaragdowa Plaża (zobacz zdjęcie). Nawajo to definitywnie jedna z najpiękniejszych plaży świata!
A my miałyśmy możliwość chwilę na niej poplażować i popływać w turkusowych wodach. Niestety tylko chwilę, bo jest maleńka. I co istotne Nawajos Beach jest dostępna tylko od strony wody, zatem trzeba na nią przypłynąć. I co chwila (niestety!) przypływają na nią kolejne statki z turystami i trzeba uciekać. Ale nawet dla tych kilku chwil, warto się na nią wybrać! Widok z dołu robi niesamowite wrażenie. Chociaż to ten z góry jest częściej fotografowany! I powiem szczerze, po ten widok z góry kawałek musiałyśmy przejechać lądem!
2. Błękitne Jaskinie na Zakynthos
Muszę się przyznać do pewnej słabości. Pomimo tego, że mam lekką klaustrofobię uwielbiam zwiedzać wszelkie jaskinie. Może to dlatego, że pochodzę z Kielc, a jedną z dum naszego regionu jest przepiękna Jaskinia Raj, którą znam od dziecka. To pewnie dlatego, wapienne skały Zakynthosu i Kalofonii pełne jaskiń są mi tak bliskie. Na samy Zakynthosie koniecznie, ale to koniecznie trzeba popłynąć pod tzw. Błękitne jaskinie. Podobnie jak Zatoka Wraku, także one są dostępne tylko od strony wosy i trzeba do nich podpłynąć łódeczką. Widok jest niesamowity. Gra świateł i cieni oraz rozpuszczone w wodzie związki wapnia tworzą niesamowite zjawisko.
3. Kąpiele siarkowe na Zakynthos
Bardzo ciekawa jest część wybrzeża, gdzie skały są bogate w siarkę, która się rozpuszcza i przenika do wody. W niektórych miejscach można zażyć siarkowych kąpieli, które są prozdrowotne i pro… beauty! Ale same formacje skalne, mocno wyługowane, też są bardzo efektowne!
4. Pływanie w jaskiniach Zakynthos
Wyspa Zakynthos ma bardzo rozwiniętą linię brzegową. Płynąc dookoła wyspy można zobaczyć, że mnóstwo tam zatoczek i mniejszych lub większych jaskini. W niektórych z nich można popływać wpław. Poniżej zdjęcia niesamowitej jaskini, w której miałam przyjemność pływać. Przyjemność i nieprzyjemność, bo w pewnym momencie natknęłam się na meduzy. Trzeba na nie bardzo uważać, bo kontakt z nimi jest dosyć bolesny – co miałam okazję sprawdzić na własnej skórze – dosłownie!
5. Zante – stolica Zakynthos
Zakynthos (Ζάκυνθος), czy jak mówią mieszkańcy – Zante to główne miasto wyspy Zakynthos, od którego wyspa wzięła nazwę. To miasteczko spokojne i przyjemne. Bardzo nam się podobało wzgórze zamkowe, z którego roztaczał się piękny widok na port. A w malutkiej pracowni pisania ikon znajdującej się skromnej przy greckokatolickiej katedrze pod wezwaniem św. Dionizosa kupiłam na pamiątkę piękną ikonę.
Zante odwiedziłyśmy kilkukrotnie, ponieważ z tamtejszego portu wypływałyśmy w rejsy do Zatoki Wraku oraz na sąsiednią wyspę Kefalonia. A po rejsach delektowalyśmy się owocami morza w restauracjach tuż przy porcie.
6. Wino Verdea
Cały czas trzymam w domu butelkę wina, którą przywiozłam z Zakynthos. Kupiłam jąna północy wyspy, podczas wizyty w bardzo przyjemnej winnicy Callinico. Kosztowałyśmy tam fajnych lokalnych win, w tym lekkich i ożeźwiąjacych zielonych win Verdea (które mi bardzo przypominały portugalskie vino verde). No i po krótkiej lekcji udzielonej przez właścicieli winnicy wiedziałyśmy, co zamawiać w restauracjach podczas reszty pobytu.
7. Owoce morza
Ryby i owoce morza w Grecji to przygoda sama w sobie. Nigdy nie zapomnę pierwszych krewetek i kalmarów w Grecji – w Hersonisos, na Krecie. Wydawało mi się, że dobrze znam owoce morza, ale wtedy odkryłam je na nowo. A może odkryłam je naprawdę po raz pierwszy?!… A czym zajadałyśmy się na Zakynthos?
Ośmiornicą i mulami, które idealnie pasuja do wina Verdea…
8. Fish SPA
Nie gdzie indziej, a właśnie na Zakynthos, a dokładnie w centrum Tsilivi poddałyśmy się z mamą pod raz pierwszy w życiu specyficznemu zabiegowi pedicure. Chodzi o tzw. „fish SPA”. Jeśli (jak ja, bo polubiłam ten „zabieg” bardzo) lubicie, kiedy małe rybki obrabiają wam stópki, to jak najbardziej możecie poszukać tej atrakcji na Zakyntosie.
Atrakcje wyspy Kefalina (Kefalonia)
Spędzając urlop na wyspie Zakynthos, zdecydowanie warto też popłynąć na sąsiednią wyspę Kefalonia (Κεφαλονιά) lub Kefalinia, która naszym (moim i mamy) zdaniem, jest jeszcze piękniejsza. Kefalonia jest znacznie bardziej zielona, a jej atrakcje, w tym m.in:
- Plaża Mirtowa,
- Jaskinia Mellisani,
- Jaskinia Drogarati
to prawdziwe cuda natury! Tej wyspie chcę dedykować cały oddzielny wpis. Tymczasem – jako preview wrzucam mały mix zdjęć z miejsc, które odwiedziłyśmy z mamą podczas naszych krótkich wakacji.
Zakynthos – info praktyczne
Powierzchnia wyspy: 405 km²
Długość wyspy: ok. 40 km
Szerokość wyspy: 20 km
Najwyższa góra: Wrachionas (Kaki Rachi), 758 m
Populacja wyspy (dane z 2011):
• liczba ludności: 40 758
• gęstość: 100,64 os./km²
Pogoda. Na Zakynthos byłyśmy w lipcu – czyli w najgorętszym okresie lata, ale jakoś strasznie upalnie nie było – nieco ponad 30°C. Zakynthos to w sumie mała wyspa, w związku z czym całkiem przewiewna, zatem polecam tam urlop także tym, co nie koniecznie uwielbiają upały.
Jak dotrzeć. Samolotem na lotnisko w Zante.
____________
Nie jest to post sponsorowany – nie otrzymaliśmy za jego publikację żadnej gratyfikacji. Post zawiera moją (Asi) szczerą opinię nt. wyjazdu, który w całości został sfinansowany z naszych prywatnych środków.