Teatr Kathakali w Kerali
2013.09.22 Fort Kochin, indyjski teatr Kathakali
64 gesty odpowiadające 500 słowom.
Komunikacja przez oczy.
Kroczące znacząco stopy.
Sugestywnie wymalowane twarze.
Przytłumione światło.
Mocny rytm dzwonków i bębnów.
Historia wyśpiewana.
Dramat wytańczony.
Czasem Mahabharata,
Czasem Ramayana.
Czasem Juliusz Cezar...
Oto Kathakali.
Magiczny teatr Kerali.
Będąc w Kerali, koniecznie trzeba zaznać nieco kultury tego regionu. My, między innymi, postanowiliśmy wybrać się na spektakl teatru Kathakali, indyjskiego teatru o tradycjach sięgających XVII wieku.
Wybraliśmy się na sztukę pt. Dussasana Vadham (Śmierć Dussasany), bazującej na fragmencie Mahabharaty. Mahabharata opowiada historię starożytnych Indii, stanowi piątą Wedę i (obok Ramajany – opisującej dzieje inkarnacji Wisznu, Ramy) jest jednym z dwóch głównych hinduistycznych poematów epickich. A przy okazji jest to najdłuższy utwór literacki świata! Obejmuje 200 tysięcy wersów1, zatem jest dziesięć razy dłuższy od Odysei i Iliady razem wziętych2. Dobrze, że nasze przedstawienie to tylko mały fragmencik!
Wielką niespodzianką było to, że przy wejściu wręczono nam ulotkę (kserówkę) z zarysem sztuki i opisem poszczególnych scen po POLSKU! Z błędami, ale co tam! To był pierwszy raz, kiedy z zadanego pytania „you from?” i naszej odpowiedzi „Poland, not Holland” wynikło cokolwiek – zazwyczaj reakcją jest podwójne kiwnięcie głową ku prawemu ramieniu, przypominające tik nerwowy lub próbę wytrząśnięcia wody z ucha, jak się komu naleje z basenu. Anyway, przytaczam poniżej skróconą wersję historii – ale z góry uprzedzam, że sztuka jest bardzo krwawa!
Dodatkowym bonusem była możliwość oglądania przygotowań do spektaklu, czyli wykonywania bardzo skomplikowanych makijaży aktorów (przez nich samych oraz przez „charakteryzatora”). Btw, w Kathakali, podobnie jak w starożytnym teatrze greckim, aktorami są wyłącznie mężczyźni, którzy odgrywają role mężczyzn, kobiet i demonów. I chociaż nie noszą na scenie butów na koturnach (bo tańczą na boso), to przywdziewają bardzo wysokie czapki, które również dodają im wzrostu (i animuszu). No i mamy te wspomniane makijaże, nadające postaciom charakter. Zielone twarze to bardzo dobre ludki, żółte to kobiety, czerwone – bardzo złe ludki, a czarne – demony!
Teatr Kathakali: Dussasana Vadham (Śmierć Dussasany)
Najpierw zarys fabuły:
Pandawani, klan dowodzony przez pięciu książąt po przegranej batalii z królem Duryodhaną, zostali wygnani do lasu na 12 lat. Wracają jednak już po roku, ale jako posłańca wysyłają Krisznę, który w ich imieniu prosi Duryodhanę, by ten zwrócił im połowę królestwa lub przynajmniej zapewnił im dach nad głowami. Oczywiście król się nie zgadza i przepędza Krisznę won! Tymczasem Kriszna (jak to bóstwo) robi małe czary mary i przyjmuje postać Vishwaroopam (całego Wszechświata), a Duryodhana i jego świta padają zemdleni ze strachu! Tak rozpętuje się wojna…
Cały ten zarys historyjki wyśpiewał pan dzwoniący na dzwoneczkach, który pełni rolę podobną do chóru w teatrze greckim. Następnie odegrano kilka scen, w których (mówimy już o sytuacji, w której książęta zostali rozgromieni):
1) Panchali (czy. Panćali – żółta twarz) żona jednego z książąt – Dussasany, pod wpływam Kriszny (zielona twarz, chociaż moim zdaniem powinna być niebieska – w końcu to Kriszna!) otumania swojego męża (czerwona twarz) narkotykami, żeby go osłabić. Mąż w międzyczasie dobiera się do żony, ale ciuchy, które z niej ściąga, automagicznie się pojawiają na niej z powrotem (kolejna sztuczka Kriszny) i nici ze zbliżenia…
2) Drugi książę, Bhima (kolejna zielona twarz), przeistoczył się w krwiożerczego Randa Bhimę. Dussasana się wściekł (aktor dorobił sobie w międzyczasie wampirze kły). Randa Bhima (cały czas zielona twarz) jednak zabił Dussasanę, a potem zeżarł jego serce, a ręce wytarł we włosy jego żony (żółta twarz), składając jej w ten sposób coś na kształt hołdu.
3) Bhima (zielona twarz) skarży się Krisznie (zielonej twarzy), że nie chce dalej nikogo zabijać, bo to jest niefajne, ale Kriszna mówi mu, że to w imieniu bogów, więc jest wszystko ok i nie powinien się niczym martwić!
The end!
No i tak to było. Przyznam, że tańcowali i składali mudry przednio! Przedstawienie szalenie mi się podobało (aż pobiegłam do przedniego rzędu, żeby lepsze foty zrobić). Chociaż niektórzy widzowie, zwłaszcza Agole-emeryci, nieco przysypiali.
Btw, szoł – razem z makijażem i wprowadzeniem – trwał bite 2 godziny i 40 minut…
Jak widać było krwawo i rytmicznie. Dla mnie bomba i cała masa emocji! Częściowo dlatego, że troszeczkę uczyłam się indyjskich tańców klasycznych i z zapartym tchem wypatrywałam każdej znanej mudry. Częściowo też dlatego, że to nie było moje pierwsze spotkanie z indyjskim teatrem, bo widziałam wcześniej pokazy i słuchałam wykładów o kudiyattam w wykonaniu pani Anny Łopatowskiej, twórczyni szkoły tańca Nataraja. Mogłam moją wiedzą nieco zaszpanować w rozmowie z panem, który wyśpiewywał na scenie historię.
Tak, czy inaczej, polecam każdemu, kto zawita do Fortu Kochin, żeby zarezerwował sobie jeden wieczór na spotkanie z indyjskim teatrem!
Teatr Kathakali – który wybrać?
W Kochin teatrów Kathakali jest kilka. My byliśmy w polecanym wszędzie teatrze przy samej bazylice Santa Cruz – Kerala Kathakali Centre: kathakalicentre.com.
—–
- Louis Frédéric: Słownik cywilizacji indyjskiej. Przemysław Piekarski (red.nauk.). Wyd. 1. T. 2. Katowice: Wydawnictwo „Książnica”, 1998,
- Mahabharata, hindupedia.com