W pewnym lokaliku w bardzo dobrej lokalizacji, bo przy Alejach Jerozolimskich 30, w miejscu, gdzie kilka lat temu sprzedawano moim zdaniem najlepszy kebab w Warszawie, znajduje się fantastyczny bar oferujący bałkańską kuchnię – Yugo. Dostaniecie tam m.in. rewelacyjną sałatkę szopską i najlepszą pljeskavicę w mieście. Zapraszam w kulinarną podróż do byłej Jugosławii po najprawdziwsze bałkańskie smaki.
Yugo to legenda jugosłowiańskiej motoryzacji, Jugo to także wiatr wiejący na Bałkanach, a YUGO to prawdziwy smak bałkańskiej kuchni w centrum Warszawy!
Prawda!

Tak ponad 20 lat temu wyglądała Jugosławia – kto jeździ do Chorwacji lub Czarnogóry, ten dobrze rozpoznaje tę linię brzegową na południowym zachodzie
Jak dotąd namierzyliśmy trzy lokale – oprócz wspomnianego Yugo przy Alejach Jerozolimskich, jest także jedno na Woli, przy skrzyżowaniu Siennej i Żelaznej oraz jedno przy Marszałkowskiej, niedaleko placu Unii Lubelskiej. Akurat w tym ostatnim lokalu trwa remont, ale jak się zerknie przez szparę w papierze zasłaniającym szyby, to widać, że wystrój nawiązuje do tego, co znamy z pozostałych lokali.
Największe wrażenie robi Yugo przy Jerozolimskich (blisko „palmy” na rondzie de Gaulle’a), gdzie na antresoli umieszczony został najprawdziwszy jugosłowiański samochód marki YUGO, a na ścianach wspaniały neon z konturem byłej Jugosławii i zaznaczonymi głównymi miastami oraz plakaty z lat 60-tych i 70-tych promujące turystykę na Bałkanach, w tym kurorty dobrze nam znane z opowieści rodziców i cioć, bo przecież w czasach naszego dzieciństwa na wakacje jeździło albo do Bułgarii, do Złotych Piasków, albo do Jugosławii, do takich miejscowości, jak Opatija, czy Dubrownik.
Obecnie wystrój wszystkich lokali nawiązuje właśnie do takiego wakacyjnego klimatu – siedzi się przy metalowych (takich niby składanych) stolikach na metalowych krzesłach z kolorowymi, pasiastymi poduchami, przypominającymi kempingowe leżaki (bardzo wygodne). Całości dopełniają różne interesujące gadżety, jak np. tablica z menu przyozdobiona starymi banknotami jugosłowiańskich dinarów, etykiety z kempingów na białych kaflach, półka z albumami o Jugosławii, czy neonowe logo knajpki w szklanej witrynie lokalu. Wspomnę jeszcze o łazience, gdzie, zamiast zwykłej glazury, w ścianę wmurowano piękne zielone piecowe kafle.
Obsługa Yugo jest zawsze w dobrym nastroju, chociaż chłopaki uwijają się jak w ukropie. Zresztą nie mają wyjścia, bo ludzi przybywa tu mnóstwo i nie raz widziałam całe grupki oczekujących na stolik (sama też czekałam, bo warto!). Pan, który szefuje i o wszystko dba świetnie mówi po Polsku (przyjechałem tu, to musiałem się nauczyć po polsku), a kucharze spisują się wyśmienicie.
Jedzenie w Yugo jest wyborne. Sałatka szopska (šopska salata) to mistrzostwo – świeże, soczyste warzywa i cudowny, jedyny w swoim rodzaju, ser solankowy. To istna kulinarna rokosz dla wegetarian i mięsożerców, przy czym dla tych drugich to dopiero przedsmak, tudzież uzupełnienie tego, co w Yugo najlepsze… Bo chociaż menu w Yugo nie jest jakoś szczególnie rozbudowane: zupa dnia, trzy sałatki i pljeskavica w trzech odsłonach, to właśnie na tę ostatnią potrawę Was najbardziej namawiamy. Polecamy zarówno wersję łagodną (gurmanska pljeskavica), jak i ostrą (ljuta pljeskavica) – w obu mięso jest tak świetnie posiekane, przyprawione i wysmażone, że każdy kęs to kulinarna przyjemność. Do tego wspomniana szopska (wystarczy jedna porcja na spółkę dla dwóch osób) i firmowane przez Yugo piwko „Zastava” (nigdzie go więcej nie znajdziecie!) i człowiek cały szczęśliwy. A na dodatek ceny są całkiem przyjemne dla portfela – pljeskavica z warzywami i fasolką oraz pyszną bułeczką (patrz foto niżej) kosztuje 17-19 zł.

Piwo „Zastava” – spróbujecie go tylko w Yugo; jak piszą sami właściciele lokalu – jest to hołd dla Zastavy, legendy jugosłowiańskiej motoryzacji
Wszystkim Warszawiakom i gościom wizytującym stolicę serdecznie polecamy obiad w Yugo – kulinarnie będzie wybornie, a miejsce i jego wystrój na pewno wprawią Was w dobry nastrój. Bardzo podoba mi się to, z jakim dystansem właściciele podchodzą do historii swoich rodzinnych stron. Tym wystrojem, a może bardziej atmosferą, Yugo przypomina mi trochę knajpki i hostele z Krakowa, czy Poznania, wykończone w stylistyce nawiązującej do ikon PRL, czy radzieckiej Rosji (jak np. Good Bye Lenin Hostel). I trochę oswaja nam tę „byłą Jugosławię”.
Tylko nie przychodźcie tuż przed zamknięciem – może się okazać, że obejdziecie się smakiem, bo cała pljeskavica już zjedzona!
Smacznego! :)
YUGO Warszawa
Aleje Jerozolimskie 30 (niedaleko „palmy”)
Marszałkowska 10/16
Sienna 83 (róg Żelaznej)
facebook.com/yugo.warszawa