I jeszcze jeden zaległy, nie opublikowany dotąd tekst z Indii.
Lelum polelum w Palolem…
Palolem, Goa, Indie
2013.09.25-28 Palolem
Ostatnie dni południowo-indyjskiej wyprawy postanowiliśmy spędzić w Palolem, na Goa. Liczyliśmy, że podobnie jak w Kerali, także tam monsun już się wyszalał. Tymczasem przywitała nas mega ulewa, i regularne bardzo intensywne opady pojawiały się nad ranem. Na szczęście w okolicy południa się wypogadzało, tak że spokojnie można było wybrać się na plażę. A dwa ostatnie dni to już był prawdziwy upał (min. 29 stopni C). Zatem korzystaliśmy z dobrodziejstw Goa!
Wyobraź sobie rajskie plaże…
W LP napisano, że jeśli mamy próbować wyobrazić sobie plaże Goa, to powinniśmy spojrzeć na kiczowate okładki broszur lub zdjęcia wiszące w biurach podróży. Niebiańskie, dzikie plaże z białym (czysto kwarcowym) piaskiem, palmy chylące się ku wodzie, uginające się od kokosów, bezkres wody… Takie obrazki nam zazwyczaj bezczelnie obiecują, ale nikt nigdy takiej plaży nie widział (no chyba, że nasi przyjaciele na Karaibach), bo plaże, na które wszyscy zazwyczaj trafiamy, to skomercjalizowane instytucje, które betonowym deptakiem wdzierają się do samej wody.
Rajskie i spokojne Palolem
Na Goa też wszyscy żyją z turystyki, ale mniej mnie rażą biczbary zbudowane z bambusa i liści palmowych, niż wymuskane loundże z czarnymi skórzanymi kwadratowymi pufami i połyskującymi jak iPhony stolikami, które powiewają organzową firanką…
Wolę przycumowane na plaży łódki, w których na noc pieczołowicie złożono błękitne sieci (delikatniejsze niż cała ta organza) od motorówki ciągnącej za sobą gumowego banana… Wolę ludzi palących co wieczór ognisko na plaży i puszczających petardy, niż głośnych, prostackich turystów (w klapkach) obąblowanych podrabianą whisky i lokalnym bimbrem z kranika all inclusive…
W tym roku byłam w dwóch kultowych, aczkolwiek diametralnie różnych, miejscach na świecie; widziałam najpiękniejsze plaże świata… I chociaż przyznaję, że Plaża Mirtowa na Kefalonii i Zatoka Wraku na Zakynthos to zdecydowanie najpiękniejsze plaże jakie w życiu widziałam – kolorem wody i nieba biją wszystko na głowę, zapierają dech w piersiach, to jednak natłok turystów, ruch jak na dworcu Chhatrapati Shivaji w Bombaju, zdecydowanie odbierają magiczności tym miejscom (zwłaszcza Zatoce Wraku, bo na Kefalonię dociera znacznie mniej turystów)!
Tymczasem Goa pokazało mi się zupełnie z innej strony. Spokój, cisza, zieleń, puste laguny. I pewnie moje wrażenia i ocena są totalnie odmienne niż tych, którzy przyjechali tu „w sezonie”, a nawet nie chcę sobie wyobrażać, co tu się dzieje w czasie świąt Bożego Narodzenia (chyba najgorętszego okresu – i klimatyczne, i turystycznie)! Ale między innymi właśnie dlatego przylecieliśmy tutaj właśnie teraz, w końcówce monsunu, tuż przed pierwszą falą turystów. Chociaż Angole właściwie się już zjeżdżają. Wczoraj przyjechał pełen autokar do najbardziej zorganizowanego miejsca noclegowego o (odpychającej moim zdaniem, bo trącącej właśnie całym tym turyzmem dla klapkowych) nazwie „Beach Resort”, czy jakoś tak. Z walizkami na kółeczkach, zamiast backpackerskich tobołów na plecach (i spadochronów na piersiach). Biali niczym nowo wyprodukowani, by po piętnastu minutach na plaży zaróżowić się, niczym podsmażony na patelni boczek (który zresztą wcinają tu w ramach „kontinentalbrekfest”, zamiast masali dosy z kokosowym chutney, czy aloo parathy, jak normalni ludzie). Do tej pory po Palolem szwendała się grupka wędrowników takich jak my lub nawet bardziej zakręconych miłośników Indii, z dreadami, w kolorowych hipisowsko-indyjskich szmatkach, każdy z wypłowiałym sznurkiem po jakiejś puźi. Mogliśmy ich policzyć na naszych wspólnych Asiowo-Kondiowych 40 palcach. A po drugiej nocy spędzonej w Palolem, właściwie rozpoznawaliśmy już wszystkie twarze. I sporo Polaków, a jak się potem okazało na lotnisku – sporo z tej samej promocji biletowej, co my. Bo kto by pogardził biletami do Indii za 250€? I to jeszcze na Goa?
Lelum polelum w Palolem… (Monsun na Goa)
Z jednej strony żal mi stąd wyjeżdżać – zwłaszcza, że pogoda z dnia na dzień robi się coraz lepsza (czytaj, coraz krótszy poranny deszcz, coraz goręcej za dnia). Z drugiej… Nie chcę pamiętać Goa i jego jednej z najpiękniejszych plaż, jako kolejnego wakacyjnego resortu, jakich w Europie wiele…
Lelum polelum w Palolem…