W zeszłą sobotę, 10 stycznia, braliśmy udział w bardzo fajnej imprezie: konferencji dla blogerów i pasjonatów kulinarnych – Food Blogger Fest. Kulinaria są mocno obecne i na naszym blogu (patrz kategoria: Podróż Kulinarna), i w naszym życiu, dlatego od dawna planowaliśmy odwiedzić tę imprezę. Udało się dopiero teraz, przy okazji piątej edycji. Oprócz ogólnie dostępnych wykładów podczas FBFV odbyły się też najprawdziwsze kulinarne warsztaty, które poprowadził jeden z polskich wirtuozów gotowania, szef kuchni, pan Andrzej Polan. Pod jego czujnym okiem, razem z 14stką kulinarnych blogerów i pasjonatów gotowania, wyczarowaliśmy wspaniałe potrawy!
Impreza Food Blogger Fest V ponownie odbyła się w Warszawie, w siedzibie Agory, która wszystkich zachwyciła architekturą wnętrz. Mnie szczególnie, bo bardzo podobają mi się surowe elewacje z betonu architektonicznego. Miłym, bo azjatyckim, akcentem były dla nas też wewnętrzne „ogródki” z najprawdziwszymi bambusami. Wykłady odbywały się w kameralnej salce, przestrzeń wystawiennicza znajdowała się w głównym hallu, a warsztaty kulinarne, w specjalnie wydzielonej i przystosowanej do gotowania przestrzeni – mieliśmy do dyspozycji piękne stanowiska, niczym z programu MasterChef.
Pełen program wykładów znajdziecie na stronie wydarzenia, mi szczególnie podobały się trzy wystąpienia. Pierwsze z nich było na temat kulinarnej fotografii – wskazówek udzielała Katarzyna Karus-Wysocka z bloga Cook it Lean (właśnie opublikowała podsumowanie swojego wystąpienia z warsztatów – polecam!). Dowiedziałam się np., że niektórzy zawodowi fotografowie, aby nadać blasku uwiecznianym potrawom, przed ich sfotografowaniem, nabłyszczają je olejem silnikowym – brrr! Kasia zamiast owego oleju poleca jednak stosować oliwę z oliwek w spreju. Zwłaszcza, jeśli fotografowane potrawy planujemy potem zjeść. Zaintrygowały mnie też przepisy na wytrawne dania z czekoladą zaproponowane pana Janusza Profusa oraz opowieść dwóch uroczych sióstr, Oli i Marty, o tym, jak od zera stworzyły fajną kawiarnię w Obornikach – Dziewczyny i Słodycze.
Największą przyjemnością były jednak warsztaty z Andrzejem Polanem, któremu dzielnie asystowała Kasia Bujakiewicz i dziewczyny z firmy Bakalland. Przypadł mi zaszczyt przygotowania dania głównego: łososia przyrządzonego w solance z brukselką z suszonymi śliwkami, a wszystko uzupełnione dwoma nutami: słodką – musem/puree z jabłek i ostrą – chrzanowym sosem na bazie serka mascarpone. Zestaw rewelacja (przepis poniżej)! Danie to przygotowałam razem z dwoma super dziewczynami – Joanną z bloga Sekrety Małe i Duże oraz Dorotą (która dopiero myśli o założeniu własnej strony).
Pozostała 12 uczestników warsztatów przygotowała całą masę fantastycznych potraw (wszystkie z przepisów Andzreja Polana, wszystkie z bakaliami). I tak oto powstały:
- obwarzanki krakowskie z twarożkiem morelowym,
- grzanki z serem, boczkiem i musztardą żurawinową.
- szaszłyki z mięsa mielonego ze śliwkami zawijane w boczek,
- a na deser… tarta z nadzieniem o smaku malagi!
Wspólne gotowanie, a potem pałaszowanie tych wszystkich pyszności, to była prawdziwa przyjemność. Na pewno spróbuję te potrawy powtórzyć w domu!
Atrakcje, które dla nas przygotowano podczas #FBFV obejmowały także: własnoręczne malowanie butelek szampana wykonanych z… wedlowskiej czekolady (przy okazji można było obejrzeć intrygujące dzieła, które przygotowali dla nas cukiernicy-magicy – najbardziej podobała mi się czekoladowa gotycka gorsetowa sukienka – byłaby hitem na Castle Party), pyszne sałatki doprawione olejem z pierwszego tłoczenia z nutkami bazylii, tudzież czosnku i papryczek chilli przygotował dla nas Olej Kujawski, wspaniałymi galaretki na bazie jabłek i cydru poczęstował nas Green Mill Cider. Było naprawdę smacznie i przyjemnie! Poznaliśmy reż na żywo fajnych ludzi, których do tej pory kojarzyliśmy tylko z sieci. Szczególnie cieszę się, że poznaliśmy wreszcie Tati z bloga Poszli Pojechali, która dzieli te same pasje, co my – podróże i kulinaria!
Bardzo miło upłynął nam ten dzień. Poznaliśmy fajnych ludzi, popróbowaliśmy pysznych rzeczy, dostaliśmy zapas czekolady do domu… (i oleju, którego chyba przez rok nie będę musiała kupować :P). Mam nadzieję, że w kolejnej edycji Food Blogger Fest również będziemy mogli uczestniczyć!
A może ktoś z Was też był na FBFV, tylko się minęliśmy?!
Jeśli byliście, to wrzucajcie linki do swoich relacji w komentarzach.
***
A oto obiecany przepis:
Łosoś z solanki z brukselką, śliwkami suszonymi, kremowymi jabłkami i chrzanem
Składniki:
- Filet łososia – 600 g
- Brukselka – 250 g
- Śliwka kalifornijska Bakalland – 100 g (czyli pół paczki)
- Cebula czerwona – 2 szt
- Masło klarowane – 1 łyżka
- Jabłka – 4szt
- Miód – 2 łyżki
- Ser ricotta – 250 g (jeden pojemniczek)
- Chrzan 2 łyżki (dałyśmy 4 ;))
- Sól, cukier, pieprz czarny młotkowany (lub grubo mielony)
Brukselki oczyszczamy, dzielimy na listki i blanszujemy w wodzie z solą i cukrem (po łyżce każdego – ważne, aby były równe proporcje soli i cukru) max. 5 minut. Szybko schładzamy. Miód karmelizujemy, dodajemy obrane i pokrojone w małą kostkę jabłka, łyżkę wody i dusimy do miękkości. Widelcem rozgniatamy na puree. Na maśle klarowanym przesmażamy czerwoną cebulę pokrojoną w piórka, dodajemy brukselkę i smażymy na złoty kolor, dodajemy śliwki posiekane w paski, doprawiamy solą i pieprzem. Ser łączymy z chrzanem. Zagotowujemy wodę z solą, cukrem i przyprawami (np. gałązkami koperku, btw, tym razem dajemy więcej soli niż cukru) i naczynie zdejmujemy z ognia. W tak przygotowanej solance umieszczamy łososia i trzymamy go kilka minut, aż zmięknie. Łososia podajemy z brukselką ze śliwkami, puree jabłkowym (pierwszy maziaj na talerzu) i twarożkiem z chrzanem (drugi maziaj na talerzu). I mamy wspaniałe połączenie smaków!
Smacznego!
🍤🍤🍤