Całopalenie w Indiach. W Waranasi można zaobserwować obecność wielu starszych lub schorowanych ludzi. Gromadzą się oni w świętym mieście z konkretnego powodu – Hindusi wierzą, że śmierć w Waranasi, przy Gandze, zaprowadzi ich prosto do nieba, bez konieczności odbywania długiej drogi poprzez kolejne inkarnacje. Natomiast jeśli chodzi o pochówek…

Ganga, Waranasi i całopalenie w Indiach
(cz. II)

➡️ Przeczytaj pierwszą część tego artykułu tutaj: Ganga, Waranasi i całopalenie w Indiach cz. I

Obrzęd całopalenia nad Gangą (Harishchandra Ghat, Waranasi)

Całopalenie w Indiach: drewno na stosy pogrzebowe w Waranasi, Indie

Drewno na stosy, które składowali w „naszej” uliczce

Mieliśmy dobrą okazję dogłębnie poznać rytuały spalania zwłok nad Gangesem, jako że mieszkaliśmy przy Harishchandra Ghat. Jest to jeden z tych ghatów, na których znajdują się paleniska, a w bezpośrednim sąsiedztwie (bardzo bezpośrednim!) znajduje się też krematorium dla ważnych osobistości. Z balkonu mogliśmy oglądać całą ceremonię całopalenia. Obejmuje ona:

  • ułożenie stosu pogrzebowego ze specjalnego drewna; które rodzina zmarłego zakupuje przy ghacie; cena drewna jest zmienna – najbiedniejsi płacą 500 Rs, ci trochę mniej biedni – 2000 Rs, a bogaci – nawet do kilku-kilkunastu tysięcy Rs (chociaż zmarłych z rodzin tych ostatnich spala się raczej w krematorium, niż bezpośrednio nad wodą);
  • pochód orszaku pogrzebowego i przetransportowanie ciała zmarłego nad Ganges na specjalnych bambusowych noszach (ozdobionych błyszczącymi, czerwono-złotymi girlandami, kupowanymi na pobliskich straganach, które nam bardzo przypominały choinkowe łańcuchy);
  • umieszczenie zwłok na brzegu rzeki (stopy i część ciała zanurzone w wodzie), gdzie przetrzymuje się je przez pewien czas;
  • umieszczenie zwłok na stosie usytuowanym na specjalnym okrągłym palenisku, z odciskiem stóp Wisznu;
  • spalenie do ostatniej kosteczki i ewentualne zmiecenie (najczęściej zwiewa je sam wiatr) popiołów do Gangi…
Całopalenie w Indiach: krematorium przy Harishchandra Ghat (Varanasi) - zdjęcie zrobione z dachu naszego hotelu

Krematorium przy Harishchandra Ghat (Waranasi) – zdjęcie zrobione z dachu naszego hotelu

I tak w kółko. Kiedy tylko jedna ceremonia się skończy, natychmiast przystępuje się do kolejnej. Na uliczce odchodzącej od rzeki, przy której stał nasz hotel, całymi godzinami stały w kolejkach orszaki z noszami… Cały czas, aż do zmroku, a nawet do północy.

 

Jeden sympatyczny człowiek z naszego hotelu trochę nam o tym obrzędzie opowiedział. Odpowiedział też na kilka pytań, które mnie i Izę nurtowały.

Całopalenie w Indiach: kogo się spala

Po pierwsze nasz nowy znajomy wytłumaczył nam, kogo się nie spala i dlaczego. Na wstępie powiem coś, co niektórzy mogą wiedzieć. Na wszelki wypadek jednak to wyjaśnię: według hinduistów całopalenie ma za zadanie oczyścić duszę z ziemskich grzechów i uwolnić ją. W związku z tym nie spala się ciał świętych mędrców, ponieważ oni są już czyści i święci i ich dusz nie trzeba oczyszczać. Nie spala się ciał dzieci (zmarłych w wieku do około 8-10 lat), ponieważ małe dzieci też uznawane są za czyste, ani ciał kobiet w ciąży (bo ich łona zawierają czyste dzieci). Nie pali się ciał trędowatych oraz ciał osób ugryzionych przez węża. Ciała tych pięciu grup ludzi wrzuca się w całości do rzeki. Byliśmy świadkiem sytuacji, kiedy matka wrzucała dziecko zawinięte w biały całun.

Nie pamiętam dokładnie i chyba nie do końca zrozumiałam, jakie było wytłumaczenie wrzucania do Gangesu ciał trędowatych (przecież mogą zakazić wodę!). Ale jeśli chodzi o ugryzienia węża, nasz „przewodnik” tłumaczył, że jeśli znajdą na ciele nieboszczyka ślad po ugryzieniu (co nie tak rzadko się w Indiach zdarza), to – zwłaszcza w przypadku biednych, którzy mają ograniczony dostęp do opieki lekarskiej – czasami trudno jest jednoznacznie stwierdzić śmierć. Ugryzienie niektórych gatunków węży powoduje, że osoba zapada w letarg. Zdarza się, że jeśli ciało (nawet po kilku dniach) zostanie wrzucone do wody, to ugryziony wychodzi z letargu. Nasz „przewodnik” opowiadał nam, że w jego rodzinie miała miejsce taka sytuacja – jego daleki kuzyn ocknął się z letargu podczas obrzędów pogrzebowych. Nie wiem, na ile ta historyjka była prawdziwa, bo lubił się popisywać… Ale niech mu tam będzie.

Kobiety rzucają się na stos

„Przewodnik” wyjaśnił także, czemu wdowy i inne kobiety nie podchodzą do stosu podczas spalania, lecz siedzą na ławeczkach w oddaleniu. Podobno „za bardzo histeryzują i lamentują, a czasami rzucają się na stos”. Chociaż zwyczaj sati został prawnie zakazany w latach 80tych, zdarzają się przypadki samospaleń wdów na stosach męża. Mówi się, że wynika to przywiązania starszych, bardzo religijnych osób do tradycji. Nie sposób jednak nie wspomnieć o tym, że dalszy los wdów w indyjskim społeczeństwie często bywa tragiczny. Niektóre wolą go uniknąć. Przeczytaj więcej na ten temat w artykule NG pt. Nie ma życia po śmierci (męża)? Indyjskie wdowy skazane są na odtrącenie.

Zdjęcia całopalenia nad Gangesem

Nie szukajcie u nas sensacyjnych fotoreportaży z całopalenia. Nie ma ich tu.
Ten post ilustrują tylko dwa zdjęcia. Na pierwszym widnieje górne piętro budynku krematorium przy Harishchandra Ghat (zdjęcie zrobione z dachu naszego hotelu). Na drugim – drewno na stosy (składowane w przy naszym hotelu). Więcej zdjęć nie wrzucę. Filmowanie i fotografowanie spalania zwłok to w Indiach przestępstwo, a władze podobno bardzo restrykcyjnie podchodzą do tej sprawy. Nie ryzykowałam. Przede wszystkim jednak dlatego, że to dla tych ludzi całopalenie to bardzo osobista sprawa. Postanowiłam to uszanować.

Na „przewodnik” opowiedział nam też dwie legendy. Pierwsza wyjaśniała obecność odcisku stóp Wisznu przy palenisku. Druga opowiadała o tym, jak Parwati zgubiła kolczyk, a Śiwa próbował go odnaleźć. Ale te legendy opowiem może innym razem…