Wczoraj polecałam Wam książkę Philipa K. Dicka pt. Człowiek z Wysokiego Zamku. Wspomniałam też, że na jej podstawie powstał serial o tym samym tytule, którego producentem jest Ridley Scott (co ciekawe jest to produkcja Amazon). Chociaż fabuła serialu odbiega trochę od książki Dicka, to polecam go osobom zainteresowanym Japonią i jej kulturą, ale też pasjonatom historii (może to być dla Was ciekawostka) i oczywiście tym, którzy lubią filmy o alternatywnych rzeczywistościach. Serial Człowiek z Wysokiego Zamku (The Man in the High Castle) opowiada bowiem o świecie, w którym państwa osi wygrały II wojnę światową, a Japonia sprawuje rządy i sukcesywnie dokonuje japonizacji m.in. na obszarze Zachodniego Wybrzeża USA. Serial polecam obejrzeć tym bardziej, że premierę jego drugiego sezonu zapowiedziano na 16 grudnia.
Update: serial Człowiek z Wysokiego Zamku (The Man in the High Castle) i inne produkcje na Amazon Prime od dzisiaj można oglądać w Polsce – szczegóły na końcu wpisu.

O tym, ze Philip K. Dick jest mistrzem powieści science fiction, a jego książki to niemal gotowe scenariusze filmowe chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Adaptacje jego dzieł okazały się ogromnymi hitami. Wystarczy wspomnieć takie filmy, jak Łowca androidów Ridleya Scotta (adaptacja powieści Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?), Pamięć absolutna Paula Verhoevena (adaptacja opowiadania Przypominamy to panu hurtowo), czy Przez ciemne zwierciadło Richarda Linklatera (adaptacja powieści o tym samym tytule). Nic dziwnego, że powstała także adaptacja Człowieka z Wysokiego Zamku, powieści, którą niemal natychmiast po wydaniu uhonorowano prestiżowa Nagrodą Hugo. Czytałam, że podejmowano wcześniej próby przeniesienia tej powieści na ekran, ale udało się to dopiero niedawno – pod koniec zeszłego roku.

Książka vs. serial Człowiek z Wysokiego Zamku

Jak pisałam wczoraj, książka Człowiek z Wysokiego Zamku opowiada alternatywną historię świata, w którym II wojnę światową wygrały państwa osi: hitlerowskie Niemcy, Włochy i Japonia, podporządkowując sobie resztę świata. Poznajemy historię bohaterów mieszkających na Zachodnim Wybrzeżu Ameryki Północnej, terenach niegdyś należących do USA, a po wojnie stanowiących tak zwane Stany Pacyficzne Ameryki zarządzane przez japońskiego cesarza. Pomiędzy bohaterami krąży książka Hawthorne’a Abendsena pt. Utyje Szarańcza opowiadająca historię osadzoną w fikcyjnym dla bohaterów świecie, w którym wojnę wygrali jednak alianci. To właśnie autora tej książki podejrzewa się o to, że jest tytułowym Człowiekiem z Wysokiego Zamku, a bohaterowie książki, próbują do niego dotrzeć, by znaleźć odpowiedzi na dręczące ich pytania.

Serial Człowiek z Wysokiego Zamku nie jest wierną adaptacją książki, ale mocno (dla mnie wystarczająco) na niej bazuje. Osadzony jest w tym samym świecie. Występuje w nim wiele książkowych postaci (m.in. Juliana, minister Tegami, pracownik sklepu z „amerykańskimi antykami”, o których pisałam w artykule poświęconemu książce) i wykorzystane jest wiele wątków z ich udziałem. Natomiast w serialu wprowadzono dwie główne zmiany, które zauważamy od pierwszych odcinków.

Film zamiast książki Utyje Szarańcza

Pierwsza i najważniejsza zmiana: w miejscu książki Hawthorne’a Abendsena pt. Utyje Szarańcza, która krąży pomiędzy bohaterami, pojawiają się taśmy filmowe. Taśmy te ukazują fragmenty czegoś, na kształt kroniki filmowej z zapisem wydarzeń alternatywnej dla bohaterów rzeczywistości. Pokazane są między innymi sceny ilustrujące upadek Rzeszy. Jednak, podobnie jak u Dicka, nie jest to opis naszej rzeczywistości, tylko podobnej do naszej – alianci, owszem, wygrali, ale ostatnie wydarzenia II wojny światowej przebiegły nieco inaczej*. Na taśmach pojawia się napis „Utyje szarańcza” (ang. The Grasshopper Lies Heavy), jednak nie wiadomo, co oznacza. W serialu Juliana nawiązuje kontakt z ruchem oporu, którego działania koncentrują się na przechwytywaniu kolejnych taśm i dostarczaniu ich do Człowieka z Wysokiego Zamku (nie wyjaśniono, kim on jest). Tymczasem Hitler również pożąda taśm.

Rozbudowany świat Wschodniego Wybrzeża pod hitlerowską okupacją

W książce akcja koncentrowana się przede wszystkim w Pacyficznych Stanach Ameryki. Serial obejmuje także rozbudowane historie bohaterów z terenów Wschodniego Wybrzeża, będącego pod okupacją niemiecką. Wątki hitlerowców toczą się głównie w Nowym Jorku, które jest centrum, czy wręcz stolicą Greater Nazi Reich (patrz mapa tego świata). Przerażające wrażenie robią widoki olbrzymiego gmaszyska z hitlerowskimi flagami w downtown na Manhattanie, czy Times Square, gdzie zamiast neonów z reklamą Coca-coli i broadwayowskich przedstawień migają swastyki. Serial bardzo sugestywnie pokazuje, jak potworny mógłby być świat, gdyby historia nie potoczyła się, tak, jak się potoczyła.

Bardzo mocno zarysowany jest wątek Obergruppenführera Johna Smitha (świetna kreacja Rufusa Sewella) – moim zdaniem najciekawszej postaci serialu. Smith mieszka z rodziną w wilii pod Nowym Jorkiem i trzęsie większością Wschodniego Wybrzeża. Na swoją wysoką pozycję zapracował podczas wojny. Postrzegamy go bez wątpienia jako wojennego zbrodniarza – mordował bez skrupułów i dalej nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia. Jednocześnie oglądamy sielskie życie jego rodziny – piękny dom, elegancka żona, dzieci, w tym synek – pilny uczeń i członek Hitlerjugend. Sceny niczym z dramatu Niemcy Leona Kruczkowskiego. Cały czas odczuwamy wewnętrzny sprzeciw, że tak nie powinno być, że temu człowiekowi należy się więzienie, nie wygodne i dostatnie życie.

Smith to niezwykle inteligentny i przebiegły człowiek. Ale swoją inteligencję wykorzystuje niestety w niewłaściwy sposób. Jak nie trudno się domyśleć, jest to zdeklarowany faszysta, który ślepo wierzy w słuszność poglądów Hitlera. Pozostaje lojalny staremu i schorowanemu Hitlerowi, chociaż wielu wysoko postawionych Niemców (zwłaszcza tych w Berlinie) życzy mu śmierci, bo liczy na jego miejsce. Postać Smitha nadaje serialowi tempa i rytmu, bo pozostałe wątki bywają momentami za mało dynamiczne, a postaci zbyt mało wyraziste. Ale oczywiście życzymy mu, by jego zamiary przestały się realizować.

Serial Człowiek z Wysokiego Zamku – czy warto obejrzeć?

Amazon przyznał, że serial Człowiek z Wysokiego Zamku (The Man in the High Castle) okazał się ich najchętniej oglądaną produkcją w 2015 roku. Być może wpływ miała na to dosyć kontrowersyjna kampania reklamowa, którą przeprowadzono w Nowym Jorku. Otóż w metrze pojawiły na ścianach (i na siedzeniach) flagi Stanów Pacyficznych Ameryki i Wielkiej Nazistowskiej Rzeszy oraz hasła promujące oficjalne ideologie tych fikcyjnych „krajów”. Ta druga flaga przypomina amerykański sztandar, tyle że ze swastyką w miejscu gwiazd symbolizujących poszczególne stany. Amerykanie zareagowali na to na tyle negatywnie, że Amazon zdecydował się zdemontować reklamy. Całe szczęście, bo umieszczenie gdziekolwiek nazistowskich symboli (tu akurat w kontekście rozrywki, bo serial to jest rozrywka!) jest po prostu złe. A w wielu krajach jest to łamanie prawa.

Abstrahując od kontrowersyjnej reklamy, serial został nominowany do wielu nagród, w tym Emmy (nazywanej „telewizyjnymi Oskarami”). Ostatecznie otrzymał dwie statuetki Emmy – za najlepszą czołówkę i najlepsze zdjęcia w serialu kręconym przy użyciu jednej kamery. Ta druga to nagroda dla Jamesa Hawkinsona za pierwszy odcinek serialu The New World. Może warto wspomnieć, że – jak to jest ostatnio modne – poszczególne odcinki serialu reżyserują różni twórcy.

A nasze wrażenia? Mnie serial podobał się bardzo. Kondiemu – średnio, żeby nie powiedzieć wcale. Twierdzi, że akcja zbyt wolno się toczy, a serial bardziej wydaje się być w konwencji „historycznego” niż „fantastycznego”. Nie podoba mu się też to, że poprzez serial (czyli formę rozrywki) wizerunek hitlerowców może się zacząć ludziom wydawać mniej odrażający. Ja nie do końca się z tym zgadzam. Serial – chociaż w książce było nieco inaczej – pokazuje w pewien sposób walkę ruchu oporu z nazistami. Moja pozytywna ocena wynika być może także z tego, że czytałam wcześniej książkę Dicka i znam szerszy kontekst opowieści. Rozumiem rzeczy, które zostały w serialu niedopowiedziane. Na pewno nie bez znaczenia jest fakt, że książkę uważam za świetną i bardzo ucieszył mnie fakt, iż powstała jej ekranizacja. Was także namawiam, byście najpierw sięgnęli po książkę, zanim obejrzycie serial.

Co, gdzie, kiedy?

Serial można obejrzeć na platformie Amazon Prime (pierwszy odcinek nieodpłatnie). Premiera drugiego sezonu (całości) zaplanowana jest na 16 grudnia 2016 roku. Do tej pory serial (jak też wiele innych produkcji Amazon) można było obejrzeć tylko w wybranych krajach, z których Polska była wyłączona (można je było za to obejrzeć podczas podróży i tak robiliśmy). Od dzisiaj serial i inne produkcje na Amazon Prime można oglądać w Polsce. Koszt subskrypcji to 2,99 euro za miesiąc przez pierwsze pół roku i 5,99 euro za kolejne. Natomiast na początek można skorzystać z 7-dniowego okresu próbnego (patrz: PrimeVideo.com). To jest akurat dwa dni zapasu by zacząć oglądać pierwszy sezon (łącznie 10 odcinków, które sama obejrzałam w 3 wieczory) i być gotowym na kolejny. Bo serial Człowiek z Wysokiego Zamku (The Man in the High Castle) zdecydowanie polecam!

Serial Człowiek z Wysokiego Zamku (The Man in the High Castle) na Amazon Prime

—–
*) W filmie nie jest to wyjaśnione, natomiast u Dicka Utyje szarańcza opowiada o świecie, w którym: alianci wygrali II wojną światową, ale wojna skończyła się dopiero w 1948 roku; Roosevelt został zamordowany i nie wystartował w 1940 roku po raz trzeci w wyborach prezydenckich, a alternatywny (do Roosveltowego) rząd amerykański utrzymywał stosunki handlowe z Chinami; w Wielkiej Brytanii rządy do lat 60. sprawował Churchill. Tak na marginesie dodam, że w świecie Człowieka… Roosvelt został zamordowany w 1933 roku.