Tak się składa, że dzisiaj hinduiści, a właściwie hinduistki, obchodzą Karva chauth.

Tym razem nie pożyczę innym paniom „Wesołego Karva chauth”, bo – mz – żadnemu facetowi nie wolno odmawiać swojej kobiecie prawa do kolacji ;)

Karva Chauth, to – w skrócie – święto obchodzone jest przez kobiety, które przez cały dzień poszczą, modląc się za swoich mężów. Bidulki pościć muszą aż do wschodzu księżyca i to do momentu, kiedy mąż coś im poda do konsumpcji… (Ciekawe co się dzieje, jeśli mąż sobie smacznie śpi i nic im nie poda?!) Przed wschodem słońca wszystkie zamężne kobiety mogą zjeść tyle, ile tylko zdołają (od skrajności w skrajność!). Za utrzymanie postu do zachodu słońca, otrzymują od mężów drogi prezent; najczęściej w postaci złotych bransoletek lub złotego naszyjnika (Akurat! Pewnie plasticzną bransoletkę z bazaru ;)

Kobiety niezamężne, które w najbliższym czasie nie zamierzają wyjść za mąż, nie poszczą; za to kobiety, które za mąż chcą wyjść niebawem, również mogą (nie muszą, mogą!) pościć za narzeczonych.
Niestety nie wiadomo mi nic o święcie, podczas którego faceci mieliby pościć i modlić się za swoje żony.

Uprzedzając wszelkie pytania… Ja nie poszczę! ;)
Chociaż gdybym miała dostać jakiś ładny kamyczek od Svarovskiego… w sumie to taka głodówka od czasu do czasu jest nawet zdrowa ;)

Pozdr.
A.

Więcej o Karva Chauth.


(rys. z www.isamaj.com)

PS. Karva Chauth pokazane jest m.in w takich filmach indyjskich jak Deewana, Yes Boss, Czasem słońce, czasem deszcz, Biwi No.1, Hum Dil De Chuke Sanam, Żona dla zuchwałych.