22.07.2009, godz. 7:58, Varanasi
Najdłuższe pełne zaćmienie słońca XXI wieku
Widzieliśmy! Wreszcie spełniło się nasze marzenie – widzieliśmy całkowite zaćmienie słońca! I to jakie?! Najdłuższe całkowite zaćmienie tego stulecia. Widoczne tylko w Azji. Najpiękniejsze – jak się okazuje – tutaj, w Indiach, w Varanasi! Dostąpiliśmy zaszczytu zobaczenia zjawiska określanego, jako „Pierścionek z diamentem„!
Pełne Zaćmienie Słońca 2009
Najdłuższe pełne zaćmienie słońca XXI wieku
Jest kilka minut przed ósmą rano (u Was środek nocy). Zaćmienie miało miejsce prawie półtorej godziny temu, a ja cały czas nie mogę uwierzyć, że je widzieliśmy. Nie mogę! Kiedy tylko zaczęła się pełna faza popłakałam się ze wzruszenia.
Przyznam szczerze, że po zeszłorocznych wojażach w syberyjski Ałtaj, które zakończyły się „zaćmieniowym fiaskiem”, tym razem nie nastawiałam się na sukces. Owszem, zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, by zwiększyć szanse na zobaczenie pełnej fazy zaćmienia, w tym wynajęliśmy pokój z balkonem z widokiem na Gangę (i spalarnię zwłok – przeczytaj o całopaleniu), ale brałam pod uwagę, że znowu może nie wyjść. Że przez monsun niebo ponownie będzie zasnute chmurami. Jak to się zdarzyło rok temu w ałtajskim Czemalu… Ale udało się! A widok był zdecydowanie warty przebycia 7 tysięcy kilometrów…
Jak to jest podczas całkowitego zaćmienia słońca?
Jesteście ciekawi, jak to jest podczas pełnego zaćmienia słońca? Robi się ciemno, ale niebo i słońce wyglądają inaczej, niż na zdjęciach. Samo niebo jest bardziej granatowe, niż czarne. Natomiast słońce jest czarno-czarne i mocno kontrastuje ze świetlistą obwódką. Ten widok nie przypomina niczego, co znamy.
A co się działo w Varanasi podczas najdłuższego zaćmienia XXI wieku? Na moment świat zamarł, a potem było już słychać okrzyki rozemocjonowanych ludzi. I zaczęły migać flesze! Całe szczęście, że dostaliśmy pokój z widokiem na Gangę, na drugim piętrze, nad samą rzeką. Dzięki temu do zaćmienia mogliśmy spokojnie się przygotować. Z dala od innych, nie wchodząc nikomu w paradę, ani w obiektyw. Początkowo planowaliśmy obserwować zaćmienie z dachu hotelu (piąte piętro), ale zrezygnowaliśmy z tej miejscówki na rzecz naszego zacisznego balkonu, z którego widoczność była równie dobra. Trochę szkoda, że nie widzieliśmy reakcji wszystkich ludzi (głównie białych), tam up on the roof. Z drugiej strony podglądaliśmy Hindusów nad Gangesem, a to było zdecydowanie ciekawsze. Niektórzy wcale nie byli świadomi tego, co się kroi (ot, ściemnia się, ale to nic szczególnego w porze monsunowej, kiedy od czasu do czasu pada, a niebo zasnuwają ciemne chmury). Iza wołała do nich z balkonu, żeby popatrzyli w górę, a wtedy szczęki im opadały…
Mamy to! Zdjęcia pełnego zaćmienia słońca w Varanasi
Udało nam się zrobić kilka zdjęć zaćmienia – zarówno korony, jak i „diamentowego pierścionka”. Robiliśmy je w końcu teleobiektywem dwusetką. Może nie są idealne, ale są nasze! A na Japończykach z sąsiednich pokoi (nasz hotel gości dosyć międzynarodowe towarzystwo) i tak zrobiły wrażenie. Trochę też kamerowaliśmy – filmu jeszcze nie obejrzeliśmy, ale dodatkowa pamiątka i tak będzie. (Edit. 2016: słabo z tym filmem – ustawiłam na kamerze wszystko totalnie źle. :P)
To na razie tyle. Jesteśmy wyczerpani i musimy się przespać, bo pobudka dzisiaj była o 4:30 rano. W Polsce wtedy była godzina pierwsza w nocy – tak więc Wy się kładliście, a my wstawaliśmy. A teraz padamy. Ale musiałam się z Wami podzielić tymi radosnymi wieściami: We are successful total-solar-eclipse-hunters! Po południu chyba uderzymy do Sarnath, do Parku Jeleni, w którym Budda wygłosił swoje pierwsze kazanie. To tylko kilkanaście kilometrów od Varanasi. Ale – jak wspominałam – na razie musimy odpocząć. Konrad i Iza już śpią… Pa!
Przeczytaj wszystkie posty o wyprawie do Indii z 2009 roku.