Wielu z naszych przyjaciół uważa, że na wyjazdach tylko jemy, jemy i jemy…
Może coś w tym jest, skoro po ostatnich wojażach wróciłam zaokrąglona, a waga wskazuje więcej niż bym sobie życzyła (i więcej niż przed wyjazdem), dlatego od 3 dni jadę głównie na proteinach. Co więcej – zdjęcia, które wrzucamy na bieżąco na fb, to głównie foty jedzenia (patrz niżej). Ale na to akurat mam wytłumaczenie: ciekawsze i piękniejsze obiekty fotografują APARATEM FOTOGRAFICZNYM, natomiast spożywane potrawy uwieczniam za pomocą iPhona, co zresztą potem znacznie ułatwia ich publikację na wallu, bo mam sprytną fejsbukową aplikację. Zatem jak tylko pojawi się darmowe wifi – spożywcze foty są zasysane do galerii.

Kolaz01

Tak, tak. Jest aplikacja do WordPressa. I know. I even have it, ale kiedy próbowałam z niej korzystać, to się okazało, że a) jest średnio wygodna, b) zmniejsza zdjęcia i de facto nie jestem nią zachwycona. No ale ostatnio były jakieś abdejty, może teraz lepiej działa – we’ll see…

Ale wracając do głównego tematu: uwierzcie, nie tylko jemy na wyjazdach, ale bardzo aktywnie wykorzystujemy czas. Tak aktywnie, że jak dopadamy do hotelu, to jesteśmy tak zmordowani, że padamy na łóżka i zasypiamy snem sprawiedliwych i niestety nie mamy powera, żeby robić wpisy – jak to było kiedyś…
Ale w zaciszu domowego ogniska, zwłaszcza z długim weekendem majowym w tle (chociaż pracuję jutro oraz w poniedziałek i wtorek), jest szansa, że ogarniemy chińskie zdjęcia i będzie co opisywać.
Tymczasem szanghajski misz-masz z fb :)

Kolaz02

A dodatkowo zapraszam na drugą cześć relacji o modzie w wydaniu „made in china” na mój blog modowy Fashion4Ever.pl – tym razem o modowej prasie!

Pozdrawiam,Asia