Jak to mówią: co się odwlecze, to nie uciecze! Otóż wreszcie zamierzam opisać naszą podróż Koleją Transsyberyjską przez Rosję – w góry Ałtaj, gdzie obserwowaliśmy pełne zaćmienie słońca i nad zjawiskowe jezioro Bajkał. Odkładałam to bardzo długo, bo aż… 7 lat, ale siadam wreszcie do pisania. Czas jest dobry, bo podróż na Syberię rozpoczęliśmy 26 lipca 2008 roku, czyli dokładnie 7 lat temu. Postanowiłam „w rocznicę” tego wydarzenia opublikować pierwszą część relacji z wyprawy. A opisywać nasz wyjazd będę na zasadzie dziennika. Czeka Was zatem 21 postów opisujących 21 dni wyprawy, podczas której lądem przejechaliśmy ponad 14,5 tysiąca kilometrów, z czego około 90% – koleją żelazną, chociaż były też oczywiście marszrutki, a także promy i jachty.
Opisanie podróży po 7 latach nie będzie łatwe, ale mam nasze zdjęcia, pamiątki i skrawki notatek z podróży. Chociaż nie będzie to relacja „na żywo/świeżo”, postaram się przywołać jak najwięcej wspomnień, wrażeń i miejsc. Odtworzyłam już naszą trasę. Zajęło mi to kilka godzin, ale jest to dobry punkt wyjścia do opisu naszej przygody. Tymczasem opowiem Wam, jak w ogóle do samej wyprawy doszło. Ale musimy się cofnąć jeszcze wcześniej – do roku 2007…
24 grudnia 2007, Kielce
Telefon (stacjonarny, bo rozmowy przez komórki cały czas były wtedy jeszcze dosyć drogie) od Kondiego, ze stolicy:
Kondi: Wesołych Świąt! Jak tam spędzasz Wigilię?
Asia: Wesołych Świąt! A dobrze, fajnie być znowu w domu.
Asia: …?!
Kondi: Bo akurat będzie takie latem w Rosji. Na Syberii. Można by tam pojechać Transsibem, a przy okazji zobaczyć Bajkał. Zawsze o tym marzyłem, by przeciachać się Transsibem…
Asia: Eeee… No, w sumie to ja też o tym zawsze marzyłam…
Kondi: Na takim jednym forum o astrofotografii właśnie organizuje się ekspedycja – astronomowie, fizycy i normalni ludzie. Jedziemy?
Asia: …[5 minutowa cisza w słuchawce]… No dobra. Jedźmy!
I pojechaliśmy. Łowić zaćmienie.
Podróż Koleją Transsyberyjską
Obserwacja zaćmienia w górach Ałtaj
(pełne zaćmienie słońca w 2008 roku)
+ Jezioro Bajkał
Być może niektórzy z Was pamiętają to zaćmienie (w Polsce było częściowo widoczne); być może niektórzy z Was pamiętają nawet akcję Onetu z transmisją zaćmienia live z Syberii – to była właśnie nasza ekspedycja, z Marcinem Sieńko na czele.
Przygotowania do podróży Koleją Transsyberyjską
Przez pół roku załatwialiśmy rożne formalności. Przyznam, że ogarnięcie wiz tranzytowych do Białorusi, wiz do Rosji, biletów na pociągi w Polsce, Białorusi i Rosji oraz noclegów (z obowiązkową rejestracją) dla około 30 osobowej grupy to było nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, że po bilety na Transsib trzeba było jechać aż do Terespola/Brześcia. A za wszystko płaciło się w dolarach i owe dolary na wyjazd trzeba było gromadzić. Biorąc pod uwagę, że mało kto z nas znał dobrze (lub w ogóle) język rosyjski i sposób załatwiania spraw na wschodzie, to organizację wiz, biletów i noclegów na dosyć dziwacznej trasie – Marcin Sieńko skrupulatnie przeczesał mapę Rosji i wynalazł wioskę Czemal głęboko w górach Ałtaj (czytaj: na końcu świata – wg Google Maps się tam nie da dojechać, dlatego na mapie powyżej zaznaczyłam tylko Manzherok, z którego do Czemalu trzeba jechać jeszcze ok. 80 km na południe), która leżała idealnie na osi naszego zaćmienia i trzeba było tam jakoś dojechać, zanocować, mieć co zjeść i mieć prąd… wszystkie te sprawy powierzyliśmy małej firmie z Poznania. Oni oddelegowali do nas też tłumacza – o ile pamiętam, studenta ukrainistyki, na którego (pieszczotliwie!) mówiliśmy Plastuś (tak, chodzi o budowę anatomiczną jego uszu).
Rekordowo niski kurs dolara!
Z kosztami wyjazdu mieliśmy naprawdę farta. W ciągu pół roku dolar spadł do rekordowo niskiego kursu – pamiętam dokładnie, że w momencie, kiedy mieliśmy płacić za wyjazd (czerwiec-lipiec) dolar amerykański kosztował 2,08 zł. Ostatecznie wyjazd wyszedł nas 1/3 mniej, niż to było planowane zimą. Wtedy też kupiłam aparat (którego używam do dzisiaj, chociaż chyba już czas wymienić staruszka), który ściągnęłam z Niemiec przez gościa z kultowego forum dyskusyjnego Canon Board. Płacąc za aparat w tanich dolcach i po uwzględnieniu cashbacku od Canona, zapłaciłam za niego połowę tego, co krzyczeli w polskim sklepie. Deal roku (a w zasadzie 7 lat). ;)
W podróż wyruszyliśmy 25 lipca 2008 roku – wsiedliśmy rankiem w pociąg do Terespola na dworcu wschodnim w Warszawie. Ten dworzec był wtedy strasznie zaniedbany (bród, pijaczkowie i jacyś dziwni ludzie koczujący w podziemnych przejściach, torowiska zarośnięte chaszczami, itd.) i zazwyczaj go unikaliśmy, ale skąd mielibyśmy wyruszać na wschód, jeśli nie z dworca wschodniego właśnie?!
Na relację z owego pierwszego dnia podróży – zgodnie z zapowiedzią – zapraszam 26 lipca (2015).
До встречи!
★ ★ ★
Pozostałe posty o naszej wyprawie na Syberię
(kliknij w link)
- Podróż Koleją Transsyberyjską: co warto wiedzieć o Transsibie?
- Dzień 1: Warszawa – Terespol – Brześć
- Dzień 2: Moskwa i Transsib
- Dzień 3: W Transsibie
- Dzień 4: Omsk – Barabińsk – Nowosybirsk
- Dzień 5: Dzień 5: Bijsk – Aja – Czemał
- Dzień 6: Czemał i góry Ałtaj
- Dzień 7: Pełne zaćmienie słońca
- Dzień 8: Z wizytą w jurcie
- Dzień 9: Zwiedzamy Nowosybirsk
- Dzień 10…
- Dzień 11…
- Dzień 12…
- Dzień 13…
- Dzień 14…
- Dzień 15…
- Dzień 16…
- Dzień 17…
- Dzień 18…
- Dzień 19…
- Dzień 20…
- Dzień 21: Powrót
★ ★ ★