Okinawa: Tomari Iyumachi Fish Market. Myślałam, że już mnie nic nie zaskoczy po wizycie na tokijskim Tsukiji-shijō, największym targu rybnym świata (przeczytaj naszą relację tutaj), ale targi rybne na Okinawie, a dokładnie w Naha, mimo że znacznie mniejsze, robią wrażenie. W samym mieście Naha targów rybnych jest kilka – słynne są zwłaszcza dwa: Tomari Iyumachi oraz Makishi (część większego targu Makishi Kosetsu-ichiba/Makishi Public Market). Kilkukrotnie wybrałam się na ten pierwszy, ponieważ mieszkałam 5 minut spacerkiem od niego (dokładnie 5 minut – sprawdzałam z zegarkiem w ręku), w samym porcie Tomarin. Dlatego też mogłam sobie pozwolić na wizyty o świcie, kiedy ryby są najświeższe.
Tomari Iyumachi Fish Market
Naha, Okinawa
Tomari Iyumachi Fish Market jest niewielki. Obejmuje zaledwie 23 stoiska, na których odbywa się sprzedaż zarówno hurtowa, jak i detaliczna. Na stoiskach znajdziemy wszystko: świeżutkie ryby i owoce morza (w postaci nieprzetworzonej lub już filetowane albo pocięte na sashimi, czy w postaci nigiri), ale też lokalne wodorosty, jak np. słynne wodorosty umibudō lub mozoku, które dodaje się do okinawskiego makaronu soba (i powstaje tzw. mozoku soba). Gdzieś wyczytałam, że na tym targu przeładowywanych jest dziennie od 20 do 50 ton ryb, które zostają dostarczone do portu Tomarin. 70% z tego stanowią tuńczyki.
Niemrożony tuńczyk z Okinawy
To, co mnie najsilniej przyciągało do targu Tomari Iyumachi, to właśnie tzw. tuńczyki z Naha. Co w nich takiego specjalnego?! Po pierwsze o tej porze roku (połowa lutego) łowi się w tej okolicy dwa gatunki tuńczyka. Sa to: nieco mniejszy biały tuńczyk albakora (albacore), który osiąga długość do 1,4 metra i masę do 60 kg oraz tuńczyk wielkooki (bigeye tuna), który osiąga długość średnio 2 metrów i masę do 180 kg. Zupełnie inne gatunki łowi się wiosną-latem (pacyficzne tuńczyki: błękitnopłetwy – bluefin i żółtopłetwy – yellowfin). Ale, co najważniejsze, na targach rybnych w Naha kupuje się i je świeżutkiego, nigdy nie mrożonego tuńczyka. Ponieważ nie jest zamrażany/rozmrażany, to jego mięso nie traci żadnych substancji odżywczych, ani walorów smakowych. Ponoć czasami mięso jest specjalnie przytrzymywane przez określony czas na łodziach rybackich już w porcie, by dodatkowo nabrało smaku.
Niesamowita sprawa. Naha jest tak dumna ze swoich tuńczyków, że w 2010 roku tuńczyka uznano za „oficjalną rybę miasta” (Naha’s Official Fish).
Odkąd znajomy (pozdrawiam, Łukasz!) powiedział mi, że jadł niemrożonego tuńczyka na małym targu rybnym w miasteczku Nachikatsuura, w prefekturze Wakayama (którą to atrakcję przegapiłam, chociaż sama go namawiałam do odwiedzenia tych okolic z uwagi na piękne świątynie i jeden z najwyższych wodospadów Japonii, Nachi-no-taki), nie mogłam przestać myśleć o tej kulinarnej przygodzie. Na szczęście udało mi się ją przeżyć na Okinawie.
To, że ryby nie są mrożone przed podaniem i sprzedażą detaliczną, można sprawdzić naocznie. Przez szybę targowiska można zobaczyć halę, w której panowie kroją i obierają tuńczyka z mięsa. Nic się nie marnuje. Szkielet tuńczyka jest czyszczony z ostatniego atomu mięsa, a te najdrobniejsze kawałki wykorzystywane są potem do „tatara”, który serwowany jest albo w postaci gunkan maków* albo w miseczce na ryżu z żółtkiem. Oczywiście najcenniejsze są cięte kawałki i to z partii, które są najtłustsze – najjaśniejsze mięso, najbardziej poprzerastane żyłkami tłuszczu.
*) zobacz, co to jest gunkan-maki i poznaj pozostałe rodzaje sushi tutaj.
Umibudo – morskie winogrona
Kiedy wybrałam się na targ po raz pierwszy, postawiłam na zestaw śniadaniowy. Obejmował zupę miso shiru i miseczkę ryżu, na której ułożone były kawałki ryb. Ku mojemu zaskoczeniu obok tuńczyka pojawił się drugi lokalny przysmak: słynne glony z Okinawy umibudō. Dosłowne tłumaczenie ich nazwy to „morskie winogrona”, ale z uwagi na wygląd glony te nazywane są także „zielonym kawiorem”. Rzeczywiście kształtem i konsystencją (zielone przezroczyste kuleczki), ale także nieco smakiem przypominają ikurę – ikrę łososia. Umibudō okazały się być idealnym uzupełnieniem tuńczyka, który rozpływał się w ustach, chociaż było to dość chude mięso. Przyznaję, że „zielony kawior” tak mi smakował, że kupiłam go trochę do domu. Trudno uwierzyć, ale taki zestaw: zupa miso + tuńczyk z „zielonym kawiorem” na ryżu kosztuje zaledwie 500 jenów (sprawdź cenę w zł). Gdybym mieszkała w Naha, to jadłabym go codziennie na śniadanie. (Nie żartuję, sushi nigdy mi się nie nudzi. Zresztą będąc na Okinawie, jadłam je codziennie!)
Zestawy sushi i sashimi na wynos
Tuńczyka z umibudō jadłam w malutkiej knajpce na terenie targu. Za kolejne 500 jenów kupiłam na wynos zestaw, w skład którego wchodziły m.in. tuńczyk, łosoś, grilowany węgorz, śledź, omlet tamago-yaki, krewetki i ikura. Wszystko na ryzu. Kupiłam jeszcze jeden mój ulubiony przysmak: surowe małże św. Jakuba, po japońsku zwane hotate. Ich koszt to także 500 jenów za kilka porządnych kawałków. Wszystko to potem spałaszowałam z apetytem na lunch nad morzem.
Za kolejnym razem postanowiłam bardziej zaszaleć: kupiłam całą tackę sashmi z tuńczyka. Zestaw obejmował mięso trzech różnych tłustości: akami – czerwone, dość chude, chūtoro – blado czerwone, średnio tłuste oraz ōtoro – najznakomitsze, różowe z cieniutkimi białymi żyłkami tłuszczu. Genialne! Za 1000 jenów dostałam około 20 kawałków niemrożonego tuńczyka. Dla porównania: w Tokio, w mojej ulubionej restauracji typu kaiten-zushi, gdzie ryby jeżdżą na taśmie, czyli w Ganso-zushi w Asakusie (przeczytaj relację z Ganso-zushi i dowiedz się więcej o prawdziwym japońskim sushi) 6-7 kawałeczków tuńczyka składających się na „złoty zestaw” akami + chūtoro + ōtoro kosztowało między 525 a 735 jenów.
Owo sashimi z tuńczyka to było zdecydowanie najlepsze jedzenie, jakiego do tej pory było mi dane skosztować w Japonii! Jeśli kiedyś będziecie mieć okazję zjeść niemrożonego tuńczyka, to zdecydowanie polecam!
Tomari Iyumachi Fish Market (泊いゆまち) – jak dotrzeć
Tomari Iyumachi Fish Market (泊いゆまち)
1-1-18 Minatomachi, Naha City
Port Tomarin
Godziny otwarcia: 6:00-18:00