Wiele razy nas pytają: to gdzie teraz najbardziej chcielibyście pojechać? Odpowiadamy unisono: Do Japonii! Znowu do Japonii?! Tak! Nie znudziło się Wam?! Nieeeee!!!
Nadszedł wyczekiwany od dawna (w sumie to od dwóch i pół roku) moment. Za kilka dni wyruszamy w kolejną podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni!
Do tej pory w Japonii byliśmy tylko latem i jesienią (ale tą wczesną, zanim rozpoczyna się szaleństwo czerwieniejących listków klonów momiji). Tym razem pora jest szczególna, bo będziemy polować na kwitnące wiśnie – sakury!

A takiego widoku spodziewamy si tej wiosny – Yoshino-yama [fot. Tawashi2006]
Mamy wstępny szkic planu, ale wiadomo – nigdy nie jest tak, jak to sobie człowiek zaplanuje, dlatego nie przywiązujemy się do tego planu jakoś szczególnie. Tym bardziej, że zmiany planów często łączą się z ciekawymi niespodziankami i przygodami. Przynajmniej podczas naszych dotychczasowych wyjazdów tak bywało. :)
Wstępny plan jest taki, że przylatujemy do Tokio (Narita), gdzie chcemy spędzić kilka dni, odwiedzając znajomych i nasze ulubione miejsca. Następnie Shinkansenem wyruszymy na północ, do Sendai, stolicy prefektury Miyagi, by stamtąd przeprawić się promem na bardzo szczególną dla nas wyspę – Tashirojima. Co tam nas czeka? O tym już niebawem!
Kolejnym punktem na naszej planowanej trasie jest Nagano. Pewnie kojarzycie to miasto z zimową olimpiadą, która odbyła się tam w 1998 roku. Nagano leży w pięknych górach (Góry Nagano). Mamy nadzieję, że w marcu w dalszym ciągu będzie można zobaczyć na ich szczytach śnieg. Planujemy tam też zjeść słynny makaron gryczany – sobę, z której Nagano słynie!

Widok miasta Nagano na tle gór [fot. By TTTNIS]
Kolejnym przystankiem będzie (dosyć odległe, bo leżące 524 km na południowy zachód od Nagano) Himeji ze słynnym zamkiem Himeji-jō. Byliśmy już tam 3 lata temu, ale wtedy zamek był restaurowany i tylko jego fragment można było oglądać z zewnątrz – reszta była ukryta po gigantycznym namiotem. Obecnie zamek prezentuje się w pełnej okazałości, a dookoła niego znajdują się wiśniowe sady. Mamy nadzieję, że już będą częściowo ukwiecone!

Zamek Himeji-jo w czasie kwitnienia sakur [źr.]
Następnie planujemy odwiedzić Kioto – kusi nas, by ponownie odwiedzić tamtejsze świątynie lub Osakę (ponieważ kusi nas tamtejsze jedzenie). Miasta są oddalone od siebie o 15 minut jazdy Shinkansenem, zatem być może uda się zaliczyć oba. Zwłaszcza, że znamy je dość dobrze i nie musimy po raz kolejny „zaliczać najważniejszych atrakcji”.

Świątynia Ninna-ji w Kioto podczas kwitnienia sakur [źr.]

Świątynia Kiyomizu-dera w Tokio podczas kwitnienia sakur [żr.]
Po wizycie w Kioto/Osace planujemy wrócić bliżej Tokio, w okolice Fuji-san. Na oku mamy Shizuokę lub Kawaguchiko, skąd biegnie szlak, którym kiedyś wspinaliśmy się na Fuji lub Hakone z gorącymi źródłami. A następnie powrót do Tokio!

Fuji widziana znad jeziora Ashi-no-ko, Hakone [źr.]
Planowana trasa obejmuje 2200 km, ale co to jest kiedy ściska się w dłoni JR Pass? A nasz już przyszedł kilka dni temu FedExem.
Cóż zatem nam pozostaje, prócz oczyszczenia kart pamięci i naładowania baterii do aparatów? Tylko cieszyć się na ten wyjazd!
Japonio, wracamy!
A&K
—–
Zdjęcie w miniaturce postu jest autorstwa 날개 przedstawia festiwal wiśni w Jinhae-gu.