Spam, robaki, konie trojańskie i inne

O ile zazwyczaj nie mamy wątpliwości, kiedy zgubiliśmy nasz smartfon czy komputer albo staliśmy się ofiarami ich kradzieży, o tyle ustalenie, czy tylko my mamy kontrolę nad systemem i nikt inny nie grzebie nam w naszych danych za naszymi plecami, zainstalowawszy wcześniej jakąś tylną furtkę, bywa nie lada wyzwaniem.

Tutaj mogę zalecić przede wszystkim „higienę” pracy w internecie – w trakcie podróży lepiej się nie narażać przez otwieranie maili czy stron, co do których autentyczności nie jesteśmy stuprocentowo pewni. Dużo dotkliwsze może być dla nas zmierzenie się z problemem, z którym wolelibyśmy nie zostać sami, niż po prostu nie zaznajomienie się z jakimiś niekrytycznymi informacjami. Dobrze jest też zamiast komputera używać do poczty i stron smartfonów i tabletów – one zazwyczaj są znacznie lepiej zabezpieczone przed wirusami i robakami niż tradycyjne „duże” komputery. Jednak rozsądek przede wszystkim. Przestępcy starają się również (rzadziej, ale jednak) przemycać szkodliwe programy i na te platformy.

Dla większości osób podróż to odpoczynek. Zatem nie, nie musisz sprawdzać służbowej poczty w trakcie podróży. Nie, nie musisz robić w tym czasie zakupów na Allegro (płacąc kartą lub przelewem przez internet). Nie, nie musisz logować się do wszystkich portali, na których masz konto i sprawdzać, czy w tamtejszych skrzynkach nie ma do ciebie nowych wiadomości.

[/fusion_builder_column]
pzi2

Pierwsza forma bloga z poradami dla podróżników?